Treść kazania wygłoszonego 2 września 2010 roku w kościele parafialnym w Żegocinie
przez ks. płk dr Zbigniewa Kępę podczas nabożeństwa towarzyszącego uroczystości
patriotycznej, podczas której dokonano poświęcenia krzyża i tablic pamiątkowych
umieszczonych na pomniku w Żegocinie oraz oddano hołd ofiarom II wojny światowej.
Przedstawiciele władz państwowych i samorządowych,
Drodzy Kombatanci,
Kochane Dzieci, Droga Młodzieży,
Uczestnicy dzisiejszej uroczystości.
Odczytana dzisiaj Ewangelia przywołuje nam wydarzenie z odległej
przeszłości. Wydarzenie wydawałoby się prozaiczne: bo połów ryb. Ileż takich
połowów odbyło się w starożytności, w średniowieczu, ileż takich połowów odbywa
się współcześnie? Tamten jednak był wyjątkowym połowem ryb. Wyjątkowym z tego
względu, że uczestniczył w nim Jezus. To On sprawił, że zwykła czynność w życiu
rybaków, stała się wydarzeniem, które wpłynęło na przyszłość Europy i świata.
Pan Jezus powołał Szymona Piotra. Tego, którego uczynił później pierwszym z
apostołów. Stał się on tym, który kierował całym Kościołem założonym przez
Jezusa Chrystusa.
Drodzy! Bierzemy dziś udział w pięknym wydarzeniu. Otóż chcemy
upamiętnić tych wszystkich, którzy zginęli w obronie wolności i niepodległości
naszej Ojczyzny. Pamięć o tych osobach zawarta jest symbolicznie w pomniku, który
zostanie osłonięty i poświęcony. Mieszkańcom tej ziemi znany jest ten pomnik. Przed
laty powstał on, aby upamiętnić jedną z organizacji partyzanckich, które działały
podczas II wojny światowej: Bataliony Chłopskie. Jeden z takich oddziałów działał
podczas wojny na naszym terenie. Przez wiele lat, z przyczyn związanych z ustrojem naszej
Ojczyzny tylko o tej formacji partyzanckiej można było wspominać i upamiętniać osoby
zaangażowane w jej działalności.
Po 1989 roku nasza wiedza o bohaterach czasu wojny znacznie się
poszerzyła. Z mroku historii została przypomniana postać tutejszego rodaka por. Jana
Waligóry i aspiranta policji, którzy brali udział w kampanii wrześniowej (nazywanej
przez historyków "kampanią polską") we wrześniu 1939 r. Zginęli zaś: jeden w
Katyniu a drugi w Twerze. Wspomnijmy te postaci:
Jan Waligóra pochodzący z Bełdna. Absolwent Gimnazjum z Bochni.
Pragnął zostać kapłanem, ale odczytał, że jego powołaniem jest służyć
Chrystusowi i Ojczyźnie jako żołnierz. Ukończył Szkołę Rezerwy Piechoty w
Zambrowie. Był komendantem Junackich Hufców Pracy w Borowicach Małych. Zmobilizowany,
walczył we wrześniu 1939 r. Dostał się do sowieckiej niewoli i jako więzień
przebywał w obozie w Kozielsku. Został zamordowany w kwietniu 1940 r. Wraz z tysiącami
polskich oficerów spoczywa w zbiorowej mogile w Katyniu.
Władysław Imiołek. Od 1920 roku pełnił służbę jako policjant.
Ostatnim jego posterunkiem była Żegocina. W pamięci mieszkańców zachowało się
wspomnienie o jego ewakuacji na Wschód. Woźnica, który przewoził policjanta do
wyznaczonego rozkazem miejsca wrócił przerażony wojennymi wydarzeniami. Władysław
dostał się do niewoli sowieckiej. Był więźniem obozu w Ostaszkowie. Został
zamordowany w kwietniu przez NKWD w Twerze.
Stając przy odrestaurowanym, odnowionym pomniku zdarzenia z
przeszłości będą odtąd dla nas bliskie. Podczas wojny straciliśmy osoby, które
żyły i pracowały na tej ziemi. Byli oni wśród nas.
Z ziemią bocheńską związany jest ks. mjr Jan Ziółkowski. Uczył
się w bocheńskim gimnazjum. Pochodził w Woli Wieruszyckiej koło Łapanowa. Jako
kapelan spełniał posługę wśród polskich żołnierzy we wrześniu 1939 r. Dostał
się do sowieckiej niewoli i został umieszczony w Kozielsku. Do obozu przemycił cudem
parę książek, m.in. o "Naśladowaniu Chrystusa" Tomasza a Kempis i parę książek
do nabożeństwa. Książki te stanowiły źródło moralnej siły dla wielu jeńców. W
skrajnych warunkach obozowych ten kapłan sprawował posługę duszpasterską. Spowiadał
jeńców. Widziano go często przechadzającego się z rozmaitymi oficerami, we dwójkę,
o rozmaitych porach dnia. Uwięzieni wiedzieli, że są to takie rozmowy, którym nie
należy przeszkadzać. Była to naprawdę niezwykła forma spowiedzi pod bacznym okiem
sowieckich 'wychowawców'. Ksiądz Ziółkowski odprawiał Mszę Świętą w wielkiej
tajemnicy po rozmaitych kątach budynków obozowych i następnie udzielał Komunii
Świętej. Nabożeństwo musiało być odprawiane tak szybko, aby władze nie mogły zdać
sobie sprawy, co się dzieje. Dla ogromnej większości jeńców była to ostatnia Komunia
Święta. Służbę kapłańską pełnił do ostatniej chwili. Z pewnością był tym,
który przed egzekucją błogosławił i udzielał rozgrzeszenia tym, którzy wraz z nim
szli na śmierć...".
Pomnik w Żegocinie upamiętnia oprócz wspomnianych Batalionów
Chłopskich - Armię Krajową - największą armię podziemną w Europie i na świecie
podczas II wojny światowej. W latach Solidarności przypomniano dokonania i zasługi
Leopolda Okulickiego. To także postać związana z ziemią bocheńska. Urodzony w
Bratucicach koło Bochni, uczeń bocheńskiego gimnazjum. Generał brygady Wojska
Polskiego. Ostatni komendant główny Armii Krajowej.
W rozkazie rozwiązującym Armię Krajową napisał:
ŻOŁNIERZE SIŁ ZBROJNYCH W KRAJU ! Postępująca szybko ofensywa sowiecka doprowadzić
może do zajęcia w krótkim czasie całej Polski przez Armię Czerwoną. (.) Obecne
zwycięstwo sowieckie nie kończy wojny. Nie wolno nam ani chwilę tracić wiary , że
wojna ta skończyć się może jedynie zwycięstwem słusznej Sprawy, tryumfem dobra nad
złem, wolności nad niewolnictwem . Żołnierze Armii Krajowej! Daję Wam ostatni rozkaz,
Dalszą swą pracę i działalność prowadźcie w duchu odzyskania pełnej
niepodległości Państwa i ochrony ludności polskiej przed zagładą. Starajcie się
być przewodnikami Narodu i realizatorami niepodległego Państwa Polskiego . W działaniu
każdy z Was musi być dla siebie dowódcą. W przekonaniu , że rozkaz ten spełnicie,
że zostaniecie na zawsze wierni tylko Polsce oraz by Wam ułatwić dalszą pracę - z
upoważnienia Pana Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej zwalniam Was z przysięgi i
rozwiązuję szeregi AK. W imieniu służby dziękuję Wam za dotychczasową ofiarną
pracę . Wierzę głęboko , że zwycięży nasza święta Sprawa, że spotkamy się w
prawdziwie wolnej i demokratycznej Polsce. Niech żyje Wolna , Niepodległa, szczęśliwa
Polska.
Generał Leopold Okulicki zginął zamordowany na Łubiance w Wigilię
Bożego Narodzenia 1946 r. Nie możemy zapomnieć o generale Leopoldzie Okulickim i jego
żołnierzach. Miejscem pamięci będzie odsłaniany i poświęcany dzisiaj pomnik.
Z żegocińskiej ziemi pochodzili żołnierze walczący w Polskich
Siłach Zbrojnych na Zachodzie. Tu żyli i mieszkami ci, którzy sprzeciwiali się
komunistycznemu zniewoleniu. Przed Bogiem mamy obowiązek o nich pamiętać. Trzeba
przywoływać ich zasługi, męstwo i poświęcenie po to, aby rozpalać swoje serce do
służby Bogu i Ojczyźnie.
Komitet odbudowy pomnika postarał się także o ziemię z miejsca
katastrofy samolotu prezydenckiego spod Smoleńska. Ta ziemia z miejsca śmierci 96 ofiar
została połączona z ziemią katyńską.
Irena Sauer po śmierci Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, Jego
Małżonki napisała te słowa:
Jakiż b ó l R o d z i c o m
rozrywa wieść t r a g i c z n a ,
że podniebny s r e b r n y p t a k
NIE DOTARŁ DO BLISKICH,
spoczywających ze swym okaleczeniem
od lat ponad siedemdziesięciu
w l e s i e k a t y ń s k i m,
oczekujących na - ze wszech miar -
gesty p o j e d n a n i a,
spuszczone w p o k o r z e głowy
i s p r a w i e d l i w e s ł o w a...
Jakąż miarą serdecznego współczucia
utulić można ROZPACZ OSIEROCONYCH RODZIN,
które przez życie całe
d a l e j w b ó l u s z u k a ć b ę d ą
ś l a d ó w biało - czerwonej o b e c n o ś c i bliskich
w rozległych lasach Smoleńska i KATYNIA
- raz j e s z c z e ! .
Wśród tych ofiar jest także Biskup Polowy Wojska Polskiego gen.
broni Tadeusz Płoski. Celebrował w tej świątyni Mszę św., tu głosił kazania.
Przebywał na tej ziemi wiele razy.
Wśród ofiar katastrofy samolotu prezydenckiego są także inne osoby
związane z żegocińską i bocheńską ziemię.
Siostry i Bracia!
Obecność Chrystusa sprawia, że wydarzenia mają nie tylko doczesny,
przemijający charakter, ale wieczny.
W ofiarę Mszy św. włączamy ofiarę tych wszystkich, którzy
zginęli w obronie wolności i niepodległości naszej Ojczyzny. Włączamy także ofiarę
tych, którzy troszczyli się, aby pamięć o pomordowanych naszych braciach na Wschodzie
nie pokryła się kurzem zapomnienia.
Nasze rozważania zakończmy wierszem, który Biskup Polowy Tadeusz
Płoski zmieścił, w niewygłoszonym kazaniu, przygotowanym na uroczystości katyńskie.
Ciśnie się do światła niby warstwy skóry
Tłok patrzących twarzy spod ruszonej darni
Spoglądają jedna znad drugiej - do góry
Ale nie ma ruin. To nie gród wymarły...
Raz odkryte - krzyczą zatęchłymi usty
Lecą sobie przez ręce wypróchniałe w środku
W rów, co nigdy więcej nie będzie już pusty
Ale nie ma krzyży. To nie groby przodków...
Sprzączki i guziki z orzełkiem ze rdzy
Po miskach czerepów - robaków gonitwy
Zgniłe zdjęcia, pamiątki, mapy miast i wsi
Ale nie ma broni. To nie pole bitwy...
Może wszyscy byli na to samo chorzy?
Te same nad karkiem okrągłe urazy
Przez które do ziemi dar odpłynął Boży
Ale nie ma znaków, że to grób zarazy...
Jeszcze rosną drzewa, które to widziały
Jeszcze ziemia pamięta kształt buta, smak krwi
Niebo zna język, w którym komendy padały
Nim padły wystrzały, którymi wciąż brzmi
Ale to świadkowie żywi - więc stronniczy
Zresztą, by ich słuchać - trzeba wejść do zony
Na milczenie tych świadków może pan ich liczyć
Pan powietrza i ziemi i drzew uwięzionych
Oto świat bez śmierci. Świat śmierci bez mordu.
Świat mordu bez rozkazu, rozkazu bez głosu.
Świat głosu bez ciała i ciała bez Boga.
Świat Boga bez imienia, imienia - bez losu.
Jest tylko jedna taka świata strona
Gdzie coś, co nie istnieje - wciąż o pomstę woła
Gdzie już śmiechem nawet mogiła nie czczona
Dół nieominięty - dla orła sokoła...
"O pewnym brzasku w katyńskim lasku
Strzelali do nas Sowieci..."
(J. Kaczmarski, Ballada Katyńska)
|