17 maja 1931 roku odbył się zjazd zjednoczeniowy w Bochni. Wydaje się, że istniejące
wśród działaczy spory i rozrozbieżności nie pozwoliły na sformowanie Zarządu
Powiatowego, który ukonstytuował się dopiero 21 czerwca. Prezesem został W. Kiernik,
wiceprezesem Wojciech Kramarczyk z Chodenic, a sekretarzem i skarbnikiem W. Ryncarz.
Po zjeździe powiatowym przystąpiono energicznie do
reorganizacji kół i już w kwietniu 1932 r. zarejestrowano w powiecie około 40 kół
SL. Szczególnie dynamicznie przebiegał proces reorganizacji w rejonie Łapanowa, w
którym wielkie zasługi położył Bartłomiej Twaróg. Postępy w akcji organizacyjnej
pozwoliły już 3 kwietnia 1932 r. przeprowadzić powiatowy zjazd statutowy SL zgodnie z
okólnikiem organizacyjnym NKW SL z marca tegoż roku. Zjazd ten można uznać za
sfinalizowanie zjednoczenia stronnictw chłopskich w powiecie, kończące tymczasowość
władz terenowych. Ponowne zaś powołłanie W. Kiernika na prezesa Zarządu Powiatowego
zdaje się wskazywać na dominację tego nurtu w SL, który bazował na założeniach
programowych PSL "Piast".
Wspomniany okólnik NKW PSL ogłłaszał również pierwszy
dzień Zielonych Świąt powszechnym świętem chłopskim, sugerując równocześnie formy
jego obchodów. Władze naczelne SL, jak wskazują na to wydane przez nie dokument,
zamierzały dzień 15 maja 1932 r. i urządzane obchody przekształcić w potężną
manifestację antysanacyjną. W przygotowanej na ten dzień rezolucji podkreślano
zgubność polityki sanacji, która doprowadziła do tego, że "w kraju nędza
powszechna, a szczególnie na wsi, gdzie życie cofa się o lat kilkadziesiąt, gdyż
chłopi niszczeni są wielkimi ciężarami podatkowymi, nękani złośliwymi karami
administracyjnymi, egzekucjami podatkowymi, a ceny produktów rolnych są niżej
opłacalności[...]".
Połączenie akcji organizacyjnej z propagandą na rzecz święta
ludowego wywoływało zaniepokojenie w kręgach rządzących. Wobec tego znacznie
ożywiły swą działalność organizace prosanacyjne, a szczególnie BBWR oraz Związek
Strzelecki. Władze tego ostatniego inspirowały, głównie przez nauczycieli, zakładanie
Związków w poszczególnych wsiach. Nie spotykały się one jednak z życzliwym
przyjęciem ich mieszkańców.
Założony w Zbydniowie 10 X 1931 r. Związek Strzelecki
przez Annę Bogdanowiczównę liczył 20 członków ćwiczących i 20 wspierających.
Komendant, Sylwester Toboła nie uzyskał jednak poparcia mieszkańców, którzy od samego
początku, łącznie z tarnawskim proboszczem ks. Józefem Kmiecikiem ustosunkowali się
doń ,,nadzwyczaj wrogo". Sądzić należy, że poczynania te zamiast jednać
rządowi zwolenników powodowały jeszcze większe wzburzenie i rozgoryczenie wśród
ludności wiejskiej, a w niektórych okolicach doprowadzały do zaostrzenia i tak już
trudnej sytuacji. Autor kroniki szkolnej w Zbydniowie podkreślał, że "w roku 1932
stosunki partyjne doprowadzają do rozłamu ludności, tak w tutejszej wiosce, jak i
okolicy na dwie wrogie partie", co jednoznacznie zdaje się wskazywać na
systematyczne narastanie rozbieżności i konfliktu między obozem sanacyjnym a
ludnością wiejską. W istniejących wówczas warunkach organizacje BBWR nie posiadały
większego znaczenia i autorytetu. Już w 1929 r. starostowie podczas dorocznego zjazdu,
informowali, że nawet tam, gdzie ludność do samego rządu ustosunkowana była
pozytywnie, to do BBWR odnosiła się z wielką rezerwą. Nic dziwnego, że w warunkach
takich działacze opozycyjni dokładali wszelkich starań, by zapowiadane święto ludowe
stało się wyrazem mobilizacji i jedności chłopskiej.
Obchody w Marszowicach 15 maja zgromadziły około 6 tys. uczestników. Równocześnie,
zgodnie z sugestią władz naczelnych, by dla nadania większej mocy manifestacjom
organizować je wspólnie przez sąsiadujące z sobą powiaty, zarządy powiatowe SL w
Bochni, Myślenicach i Limanowej podjęły decyzję o przeniesieniu na 5 czerwca obchodów
sąsiadujących z sobą wiosek tych powiatów. Manifestacja miała się odbyć w
Łapanowie, skąd pochodziłł prezes ZP SL Bartłomiej Twaróg, przewodniczący komitetu
obchodów. Zgodnie z wymogami uzyskano zgodę starostwa, które jednak 2 dni przed
terminem odwołało zgodę pod pretekstem rzekomej epidemii szkarlatyny. Wszelkie starania
o cofnięcie zakazu spotykały się z konsekwentną odmową ze strony starosty Freindla,
który równocześnie przygotowywałł policję do przeciwdziałania, obsadzając nią
drogi w rejonie Łapanowa. Ponieważ zakaz wydany był zbyt późno Komitet Organizacyjny
nie odwołał obchodów i już od rana 5 czerwca w kierunku Łapanowa napływać zaczęli
chłopi z powiatów bocheńskiego, myślenickiego i limanowskiego. Organizatorzy,
spodziewając się przeszkód ze strony policji starali się zapewnić porządek i ład w
maszerujących kolumnach. Próby zatrzymania pochodu zbierającego się w Grabiu, podjęte
przez policję w Ubrzeży, nie dały rezultatu. Następnie 2 km przed Łąpanowem, w
Wolicy po przepuszczeniu jadących na czele wozów, policjanci w liczbie ok. 30
zaatakowali idące w strojach krakowskich dziewczęta i kobiety. Wiele z nich dotkliwie
pobito pałkami i kolbami, w tym bardzo ciężko Stefanię Satołową ze Zbydniowia.
Następnie policjanci rozproszeni po obu stronach zaczęli strzelać do tłumu raniąc
wiele osób. W chwilę później nadjechał samochód ciężarowy z policją i powiatowym
komendantem ,,Strzelca" Krobickim i ponownie rozpoczęto strzelanie do chłopów. Po
tych starciach policjanci wycofali się na posterunek w Łapanowie, a w miasteczku
zgromadzili się wzburzeni chłopi w sile ok. 10 tys.
W trakcie strzelaniny padło od kulł 14 chłopów, z których 4
zmarło, a 10 ciężko rannych przewiezioono do szpitala. Zmarli wówczas członkowie SL:
Piotr Bugajski, l. 24, Stanisław Ziółkowski l. 59 i Jan Przeciszewskii l. 30 oraz
komendant "Strzelca" ze Zbydniowa Sylwester Toboła. Źródła urzędowe
podają,że w trakcie starć 14 policjantów zostało rannych dość zgodnie
stwierdzając, że "Uczestnicy pochodów wzywani przez policję do rozejścia się
nie usłuchali wezwania, a uzbrojeni w rewolwery, noże i pałki wystąpili czynnie
przeciwko policji[...]. Wobec tego policja była zmuszona użyć broni".
Interpretację taką uznać należy jedynie jako próbę usprawiedliwienia organów
policji i użycia przez nią broni, gdyż żadne inne źródła nie wskazują na to, by
uczestnicy pochodów zachowywali się prowokująco wobec policji.
W ciągu następnych kilku miesięcy zmarło jeszcze trzech
chłopów: Jan Włodarczyk, Tomasz Smaga i Jan Stach. Lżej rannych według oficjalnych
źródeł były 32 osoby, prasa natomiast ludowa informowała o ok. 200 osobach. Z
ramienia władz SL w obchodach łapanowskich brać mieli udział W. Kiernik, J. Madejczyk
i S. Szczepanowski. W drodze do łapanowa poinformowani zostali przez Jana Rybę w
okolicach Trzciany o zajściach w Grabiu i Wolicy. W. Kiernik i J. Madejczyk stwierdzają,
że oczekiwał tu na nich wielotysięczny tłum chłopów, z którym udali się do
Łapanowa.
Po przybyciu do Łapanowa przedstawiciele władz SL udali
się na posterunek, gdzie uzyskali zgodę na przeprowadzenie zgromadzenia, po
telefonicznym porozumieniu się z Krakowem. Podczas tego wiecu Kiernik wygłosił
potępiające akcję policji przemówienie, równocześnie jednak uspokajał chłopów
nawołując ich do rozejścia się do domów. J. Madejczyk wspominał, że "Gdybyśmy
byli pchnęli tłum na ów posterunek policji z pewnością przy dużych ofiarach
chłopów można by było onych kilkunastu policjantów wraz z komisarzem starostwa
wymordować. Zdawaliśmy sobie jednak z tego sprawę co potem [...]. Wszak nie było
żadnej perspektywy rewolucyjnej ani sojuszu chłopów z robotnikami".
Postępowanie jednak władz nie wskazywało na posiadanie dobrej woli, gdyż już w nocy z
5 na 6 czerwca rozpoczęto akcję pacyfikacyjną wśród mieszkańców Łapanowa i
okolicznych wsi dokonując aresztowań ok. 30 chłopów, głównie działaczy SL i ZMW. W
trakcie akcji nocnej policji dotkliwie pobici zostali Michał Cebula i Franciszek
Chruścik z Gdowa, K. Malinowski i Jan Rożeń i Wojciech Zdebski z Kobylca, Stanisław
Kuś z Ubrzeży, Franciszek Dłługosz z Grabia, Stanisław Kaczmarczyk, Jan Nowak, Józef
Klęsk, Jan Puszkot z Brzozowej, Jan Grabacki z Wolicy, Franciszek Łosiewski z Grabia,
Józef Skimina z Grabia, Antoni Dziubek z Brzozowej, Franciszek Ryba z Trzciany, Józef
Pałka z Kobylca, Edward Kogut z Kobylca, Franciszek Długosz z Grabia, Stanisław z
Sotoła z Woli Wieruszyckiej i Jakub Smoter z Grabia.
Zarówno w trakcie dokonywania aresztowań, jak również
podczas przesłuchań w więzieniu bocheńskim policjanci w sposób bestialski znęcali
się nad aresztowanymi chłopami, co stwierdzały zarówno zaświadczenia lekarskie, jak
również zeznania i relacje samych poszkodowanych i członków ich rodzin.
9 października 1933 r. rozpoczął się przed Sądem
Okręgowym w Krakowie proces 16 oskarżonych o zajścia w Łapanowie, zakończony
skazaniem 10 osób na karę więzienia od 6 do 15 miesięcy, utratę praw obywatelskich i
zwrot kosztów postępowania sądowego . Wyrok, który był wyrazem pełnego zrzucenia
odpowiedzialności za wypadki na chłopów, wywołał powszechne oburzenie opinii
publicznej. Obrońcy złożyli apelację, w wyniku której Sąd Apelacyjny wyrokiem z dnia
19 lutego 1934 r. przywrócił skazanym prawa obywatelskie. 7 osobom na mocy amnestii
karę darowano, dwom zniżono o połowę, natomiast wyrok utrzymano w całości wobec
Franciszka Stochla.
Wypadki łąpanowskie odbiły się szerokim echem w całym
kraju, a pacyfikacja przeprowadzona przez policję wcale nie osiągnęła zamierzonego
celu, tj. uspokojenia ludności. Były one kolejnym czynnikiem decydującym o spadku
zaufania do rządu i jego polityki. Równocześnie spowodowały wzrost nieufności i
ataków wobec organizacji "Strzelca", którą chłopi oskarżali o strzelanie do
chłopów.
W czasie pogrzebu zmarłych od kul chłopów ludność powiatu bocheńskiego
manifestowała swój sprzeciw wobec metod sanacji, poparta zarówno przez kierownictwo SL,
jak również chłopów innych powiatów. W pogrzebie Bugajskiego i Ziółkowskiego
wzięli udział J. Brodacki, H. Krzciuk, B. Gruszka, S. Szczepański, redaktor
"Piasta" Eugeniusz Bielenin, Stanisław Mierzwa i inni. Na znak solidarności
manifestowali robotnicy Krakowa, Bochni, Limanowej i Tarnowa.
Równocześnie utworzony został Komitet Pomocy Ofiarom Łapanowa
z senatorem i profesorem UJ Leonem Marchleskim, który zajął się gromadzeniem i
rozdziałem pomocy materialnej dla poszkodowanych, opieką nad rannymi, pozostającymi w
szpitalach i członkami ich rodzin.
26 czerwca odbyły się w całej Polsce wiece i
manifestacje poświęcone pamięci ofiar Lubli i Łapanowa, podczas których uchwalano
rezolucje potępiające postępowanie policji i obarczające odpowiedzialnością za
ofiary władze sanacyjne.
9 lipca w Niegowici miał miejsce manifestacyjny zjazd chłopów
z powiatu bocheńskiego, myslenickiego i krakowskiego z udziałem Witosa, Kiernika i Jana
Piroga posła z powiatu pilznieńskiego, podczas którego w przemówieniach powracano do
krwawych wydarzeń w łapanowie, a Witos zzapelowałł, by krew chłopów stała się
elementem cementującym SL i mobilizującym do zdecydowanej walki z dyktaturą sanacyjną.
|