AGATA TALASKA - WIERSZE DLA DZIECI

PRZYGOTOWANIA DO ŚNIADANIA

W kuchni, gdy śniadanie szykowałam,
Takie rozmowy posłyszałam:

Szynka ledwie oczy otworzyła
Do kiełbasy się poskarżyła
Jak te jajka od rana rozrabiają
Krzyczą, śmieją się, tłuką, innym spać nie dają.

A mi to tam nie przeszkadza,
Niech sobie krzyczą,
Zaraz będą jajecznicą.

Miód z dżemem pod rękę się wzięli,
I na stole pierwsi stanęli.

Ser żółty z topionym kłócą się zawzięcie,
Który z nich będzie miał lepsze wzięcie.
I pewnie przez dzień cały tak by się spierały,
Gdyby białego sera nie ujrzały.

Masło w boczek pomidorka trąca,
Czy aby na pewno bułka jest chrupiąca?

Mleko ze złości pobielało,
Bo kakao przed nim w szafce się schowało.

Parówka nerwowo w rondlu podskakuje,
Jak mnie dziś nie zjedzą, jutro się zepsuję!

Ogórek zielony stoi zapeszony,
Szczypiorek z solą na stół się gramolą,

Stół do pieca skarży się niebożę,
Że już od ciężaru tak wystać nie może.

Dawniej tylko chleb i masło stało
I to dzieciom wystarczyć musiało.
Dzisiaj szyneczka, kiełbaska, parówki,
Dżemie, miodzik, masło, bułeczki, serki do wyboru,
Szczypiorek, ogórki, pomidory
I to jeszcze dzieci stawiają przy jedzeniu opory.
GOSPODARSTWO

W naszym gospodarstwie zwierzątek jest wiele:
W chlewiku jest świnka - różowa Malinka,
Oczka ma czerwone, uszka nastroszone.
Krzyczy, je i śpi, tak mijają jej dni.

W stajni stoi krówka, nazywa się Mrówka,
Jest czerwona cała,
Mleczka dać by chciała.

Obok krówki stoi byk Ferdynandem zwany,
Ciągle nadąsany.

Po przeciwnej stronie stoją dwa konie,
Stara klacz Barbara i jej córka Kara;
Mamy nigdy nie odstępuje,
Przy ciężkiej pracy jej dopinguje.

Obok stajni stoi buda,
To mieszkanie pieska Duda.
On porządku tu pilnuje,
Obcych zwierząt nie toleruje.

W stodole śpi kotek Mruczek,
Jest szaro - biały i ciągle ospały.

W kurniku kur, kaczek, gąsek, indyczek znajdziecie bez liku,
Tu rządzi kogut Kuku-Ryku.

Za pasieką bryka kózka,
Nazywana jest Łobuzka,
Ciągle by skakała,
Żeby nóżki nie złamała.

Kocham wszystkie te zwierzątka,
Czy prosiątka, czy kurczątka.
OD ŚWITU

Świt ciemną nockę przegonił,
Na podwórko cicho wszedł,
Kurkom w kurniku się ukłonił
I do stajni szybko wbiegł.

Pierwszy z kurnika wypadł kogut,
Zakukurykał, że on tu panem, dowiódł.
Za nim pognały gdaczące kury,
Drapiąc po trawce ostrzą pazury.

Z chlewika słychać pochrząkiwanie,
Świnki dopominają się o śniadanie.
Koń nerwowo nogą kopie w dyliny,
Szuka za drabinką suchej koniczyny.

Krówka z posłania ociężale wstaje,
Zawsze o tej porze świeże mleko daje.
Dwa małe koźlątka w kącie podskakują,
One już od świtu świeżą trawkę czują.

Kot siedzi na żerdzi, niecierpliwie czeka,
Już z samego rana chciałby dostać mleka.
Pies chodzi w tą i tamtą stronę,
Nie wie co ma robić, więc merda ogonem.

Świt z porankiem się szybko przywitał,
Jak leci kolego? - dziękuję, niczego!
Poranek się w domu gościnnie rozsiada
I upalny dzionek wszystkim zapowiada.

Dziadek się z łóżka powoli gramoli,
Chodź babciu do stajni, nie ma innej doli.
Gdy tylko gospodarze progi stajni przekraczają,
Już zwierzęta wiedzą, to co chcą, dostają.
WIOSNA, LATO, JESIEŃ, ZIMA .

Wiesz skarbie;
Wiosna - to pora roku bardzo radosna.
Przyroda do życia się budzi,
Ożywia znudzonych zima ludzi

Pierwsze kwiaty pojawiają się na łąkach,
świergotają ptaki we wiosennych pąkach,
Słoneczko mocniej na ziemię grzeje,
Do wszystkich z góry serdecznie się śmieje.

Lato - odkrywa świat soczystych barw szatą,
To wakacje z mamą i tatą.
To ozłocone zbożami pagórki,
U dziadka w stajni malutkie jaskółki.

W lesie poziomki, borówki, maliny,
Na drzewach czerwone ja róże jarzębiny.
Długie, ciepłe, pachnące wieczory,
Cykających świerszczyków nocne amory.

Żaby w stawach bez przerwy kumkają,
A dzieci najczęściej w wodzie się pluskają.

Jesienią - ludzie cieplej się ubierają,
Przeważnie kalosze na nogi wkładają.
Owoce z drzew zbierają sadownicy,
Do piwnicy chowają ziemniaki rolnicy.

Jesień kolory ma pastelowe,
żółte, czerwone, złote najczęściej brązowe.
Na niebie raz po raz chmurki pękają,
I strumieniami deszcza pola zalewają.

Zima - jest śliczną bajkową krainą,
Otula świat białą puszysta pierzyną.
Dzieci na polu stawiają bałwanki,
Z góry zjeżdżają szybki zwinne sanki.

Ptaszki do ciepłych krajów już odleciały,
A te które zostały na pewno by karmnik chciały.
Mróz na oknach obrazki maluje
Na czas świąteczny już domek szykuje.

To zimą witamy się z Bożą Dzieciną.
Choinki ładnie przystrajamy,
I śliczne kolędy przy niej śpiewamy.

Cztery pory roku mamy
Każdą na swój sposób kochamy.
POLNA MYSZKA

Śnieg zasypał pola, lasy,
Groźny mrozik na dwór wbiegł,
Zwierzęta zrobiły zimowe zapasy
I każdy do chatki swej wszedł.

W norce szara myszka mieszkała
Choć była mała, zapasów sporo miała.
Pewnego ranka jeż ją odwiedził,
Bo czujnym noskiem jabłuszko wyśledził.

Proszę cię myszko kochana,
Bo ledwie chodzę od rana.
Pomóż mi przetrwać zimę,
Bo z głodu zginę.

Zadowolę się jabłuszkiem małym,
Choćby niedojrzałym.
Sama mam niewiele,
Ale chętnie się z tobą podzielę.

Dam c dwa małe jabłuszka,
Do tego żółciutka gruszka.
To ci pozwoli i może,
Przetrwasz zimę niebożę.

Ledwie myszka do snu się ułożyła,
Już ją wiewiórka obudziła.

Pomóż mi przyjaciółko mała,
Bo zima mnie nagle zastała.
Pustą mam w domu spiżarnię,
Głodną wokół dzieciarnię.

Choć sama mam niewiele,
Chętnie się z tobą podzielę.
Dam ci orzeszków troszeczkę
I zboża kobiałeczkę.

Na pewno wam to pozwoli,
Przetrwać w zimowej niedoli.
Nie upłynęło wiele dni,
Jak zając zapukał do drzwi.

Choć wiem , że ci przeszkadzam,
Lecz głód mnie do ciebie sprowadza.
Użycz mi trochę z twojego
Zapasu zimowego.

Choć sama mam już niewiele,
Lecz chętnie się z tobą podzielę.
Masz tu marchewkę małą
I główkę kapusty całą.

Teraz przetrwasz zimę szaraczku
I z głodu nie zginiesz biedaczku.
Zima długo jeszcze trwała
Myszka głodem przymierała.

Zapasy wszystkie zyskałam,
Ale przyjaciół zyskałam.
Tak się pocieszała,
Ledwie żywa wiosnę ujrzała.

Mocno na niebie słoneczko świeciło,
Zziębniętą myszkę z norki wywabiło.
Nieopodal pies na polowaniu był
I myszkę w trawce wywęszył.

Co tchu w piersiach uciekała,
Nasza polna myszka mała.
Do jeża chatki dotarła,
Ze strachu przez okno się wdarła.

Pies mnie goni, pies mnie zje
Pomóż jeżu, proszę cię!

Uciekaj myszko z domu mojego,
Bo ja się boję psa groźnego.
Za ogon myszkę targnął,
Wyrzucił na ziemię twardą.

Zrozpaczona, przestraszona,
Uciekała myszka mała.
Ledwie żyję, ledwie sapię,
Na drzewie mnie pies nie złapie.

Tak pomyślała
I o pomoc na wiewiórkę zawołała;
Przyjaciółko nieboga,
Pomóż, bo krótka życia mojego droga!

Nie pomogę ci myszko kochana,
Bo się boję psiego szczekania.
Do dziupli się schowała,
Drzwi zaryglowała.

Co sił w nogach uciekała,
Bo przed psem się schować chciała.
Norę zająca ujrzała,
Do drzwi jego zapukała,

Zającu mój drogi
Pozwól wejść w twe progi,
Bo może przeżyję,
Jak się tu skryję.

Ja się o swoją skórę boję
Ze strachu ledwie stoję.
Zmykaj myszko czym prędzej,
Bo cię zaraz przepędzę.

Do nory się szarak schował,
Drzwi zabarykadował.
Myszka kiedy psa ujrzała,
Cała znieruchomiała.

Ze strachu zbladła,
Zemdlona padła.
Na ziemi leżała,
Cichutko piszczała.

Pies użalił się nad myszką małą
Zostawił ją przy życiu zdrową i całą.
Wróg się nad nią ulitował,
A przyjaciel przed nią schował.
PRZEWROTNE MAŁPIĄTKO

W zoo taka małpa mieszkała,
Która na okrągło tylko kłamała.

Bardzo niegrzeczna była
I inne zwierzęta biła.

Zwierzęta już z nią wytrzymać nie umiały
I taki list do dyrektora zoo wystosowały:

Szanowny panie dyrektorze,
Niech nam w końcu pan pomoże.

My już od miesięcy wytrzymujemy,
Ale w końcu z tą małpą zwariujemy.

Opowiada tylko niestworzone rzeczy
I każdemu z nas ciągle przeczy.

Pingwinom rozbierać się kazała,
Bo twierdzi, że nowa moda nastała.

Żyrafom kiedyś tak oznajmiła
Nawet trochę się nie zawstydziła,

Że gdyby taką długą szyję miała,
To na budowie by pracowała.

Ostatnio lwa błotem obrzuciła,
A niedźwiedziowi język wystawiła.

Dzisiaj cierpliwość nasza się skończyła,
Jak oznajmiła, że dyrektora z pracy zwolniła.

Następnego rana małpę do samolotu wpakowano
I do dzikiej dżungli wysłano.

Gdy tylko małpa w lesie zawitała,
Wszystkim zwierzętom zebrać się kazała.

Z cywilizowanego świata do was przybywam,
I tajemnice wielkich miast wam odkrywam.

W zoo pracuje straż pożarna,
Pogotowiem jeździ sarna.

Niedźwiedzie w kopalniach tyrają,
Żyrafy domy stawiają.

W drzewach dziuple mają ryby,
A w akwariach rosną grzyby.

Małpy są stuardesami
Hipopotamy baletnicami

Lew ze słoniem w kurniku mieszkają,
Krokodyle w budzie szczekają.

Zebry na ulicy pracują
I w paski drogę malują.

Krowy na drzewach siadają
I za kukułki kukają.

Koty najczęściej w wodzie nurkują
I słońcu na dnie się przypatrują.

Owce na pastwisku wypasają lisy,
W mysich dziurach mieszkają tygrysy.
Gdy tylko zima w mieście nastaje,
Na łyżwach jeżdżą wszystkie tramwaje.

Auta na nartach z góry zjeżdżają
Na saniach samoloty fruwają

Ludzie tylko nocami pracują
A w dzień w łóżku się wylegują

Dzieci do przedszkola mamy odprowadzają
Tatusiowie w szkole na lekcjach wkuwają

Zwierzęta w dżungli się zaniedbały
I swe obowiązki zaniedbały

Przestały chodzić napolowania
Dzieci niedostawały śniadania

Bo wszyscy tylko wysiadywali
I głupiej mały wysłuchiwali

Lew z tygrysem na odwagę się zdobyli
I małpę za ogon chwycili

Do klatki wpakowali
I do zoo odesłali

Lew list do dyrektora wystosował
I małpką do klatki go schował

W dżungli zwierzęta spokojnie mieszkały
Dopóki cywilizowanej małpy nie spotkały

My jej tu nie chcemy
I z nią mieszkać nie będziemy

Bo przez to jej bzdurne gadanie
Na głowie wnet dżungla stanie

Gdy małpę z powrotem ujrzeli
Zoo w mieście zamknęli
ZABAWKI I TY

Wyobraź sobie dziecinko
Z zakwaszoną i brzydką minką,
Że mamusię denerwuje,
Jak synek zabawki psuje.

Spójrz - pod stolem leży misiaczek,
Ma podarty nowy kubraczek.
Wszędzie porozrzucane są autka,
Kółka maja pozdejmowane, drzwiczki poodrywane.
Pluszowe zabawki leżą na podłodze.
Słonik trąbę ma skrzywioną i płacze biedaczek
Chciałby komuś się użalić,
Ale nie może znaleźć gumowych kaczek.
Stonogo parę nóg zgubiła,
Noi jak będzie chodziła?
Smerfie zgubił okulary,
Nic nie widzi bo jest stary.
Pociąg pogubił wszystkie wagoniki,
W nich były zwierzątka,
Krówki i koniki.
Klocki zamiast w pudełku, to lezą w nocniku,
A na nich jeszcze pajac fiku - miku.
Popatrz książeczek nie ma na regale,
Bo przecież leżą w starym futerale.
Kolorowe kredki, pisaki i farby,
W wodzie zamoczone leżą przemoczone.
Konik na biegunach, Baśką nazywany,
Zamiast stać przy ścianie, stoi na tapczanie.
Bębenek wraz z trąbką Noi tamburyno,
Nie wiem jakim cudem leżą pod pierzyną.

Zabawki dobrze się znają
I wszystko sobie opowiadają.
Ja osobiście wczoraj słyszałam,
Jak bardzo na ciebie się uskarżają.
Tak mi chórem oznajmiły:
Jak tak dalej będzie,
Wszystkie się wyprowadzimy.
Chcemy by się nami opiekowano
I na swoje miejsce odkładano.
Chcemy być nie popsute i czyste,
I to jest dla nas oczywiste.

Więc zastanów się mały łobuzie,
I przestań nadymać buzię,
Bo jak jutro rano wstaniesz
Już ich więcej nie zastaniesz.
SEN

Śpij syneczku, śpij kochany,
Zamknij senne oczka swe,
Jutro wstaniesz niewyspany,
Jak słoneczko zbudzi cię.

Niechżesz spać.., a to dlaczego?
Czyżby coś bolało Cię
Może się boisz wilka groźnego
Albo ciemność przeraziła Cię.

Słyszysz jaka cisza jest wszędzie
I w oknach światełka już gasną,
Jutro czas nowych zabaw będzie,
Na dworze bałwanek już zasną.

Nie zostawiam Cię przecież samego,
Zamknij tylko oczęta swe,
A główkę przytul do serca mojego,
Słyszysz..? ono nie opuszcza Cię.

Gdy tylko wieczór zapada,
Sen swe odwiedziny zapowiada,
I jak mama z pokoju wychodzi,
To on zaraz do Ciebie przychodzi.

Czule po główce Cię głaszcze
I otula sennym płaszczem.
Sen długą czarną brodę ma
I bajek tysiące zna.

Na brzegu łóżeczka siada
I bajeczkę Ci opowiada.
Pilnuję Cię od wilka groźnego,
Przytula jak syna swojego.

Sen przyjemny jest, wspaniały.,
Ociera łzy dzieci które spać nie chciały,
A jak zimno jest i mróz na dworze,
To przykrywa Cię pierzynką - niebożę.

A gdy tylko świt zawita,
Sen cichutko z pokoju zmyka.
BIEDRONECZKA

Szła polną dróżką biedroneczka mała,
Czerwona była cała.
Na plecach dwie czarne kropeczki dźwigała
Ciekawa, światu się przypatrywała.

Polne kwiaty pokazywały jej swe strojne szaty,
Kolorowe motyle tańczyły przy niej przez chwilę,
Małe rogate ślimaczki chowały się pod krzaczki,
Pracowite mrówki robiły do domu swego przybudówki,
Zaś brzęczące pszczółki z kwiatka na kwiatek sfruwały i słodki nektar zbierały.
Nieopodal w przydrożnej kałuży kapał się chrabąszcz duży.

I nagle cos zaszeleściło,
I wszystko w koło się zmieniło.

Polne kwiaty schowały główki w swe strojne szaty,
Tańczące motyle zniknęły gdzieś na chwilę,
Małe rogate ślimaczki oniemiały w bezruchu biedaczki
Szybciutko uciekły mrówki do swej nowej przybudówki
Pszczółki, które nektar zbierały wysoko w niebo wzleciały,
A chrabąszcz, ten z przydrożnej kałuży, schował się pod kamień duży.
Na środku dróżki jak osłupiała stała biedroneczka mała.

Śpiew i wrzawa w powietrzu zahuczała,
To dzieci gromadka wesoło dróżką maszerowała
I omal biedronki nie rozdeptała.


Nagle głos swej mamy usłyszała.
I cóż podróżniczko mała
Czy nowy świat już poznałaś?
Zapamiętaj kochanie, choć świat ten ciekaw jest,
Najbezpieczniej przy mamie, przynajmniej póki małaś jeszcze jest.
CZYSTY BRUDASEK

Najpierw do kąpania
A później do spania,
Czyżby mój brudasek się od tego wzbraniał?

W wannie woda jak w morzu się pieni,
Czasem jest niebieska, czasem się zieleni.
Czeka białe mydło i różowa gąbka,
Po wodzie pływają kaczątka.

Grzebyczek z szamponem prowadza zacięte rozmowy,
Który z nich potrzeby do pielęgnacji głowy.
Ręcznik na haczyku czeka zawieszony,
A od pary w łazience jest trochę spocony.

Nagle chlus.!
Nagle plus.!
W wannie siedzi brudas już!

Najpierw umyjemy policzki rumiane,
Oczka, nosek, usteczka ciągle roześmiane,
Potem wkładamy do uszów paluszki,
Kręcimy, wiercimy, przy tym nic nie słyszymy.

Myjemy brudną szyję - bo kto jej nie myje?
Myjemy plecy - dla hecy.
Myjemy brzuszek i śmieszny pępuszek.
Myjemy nóżki, najpierw lewą potem prawą
I pluskamy przy tym żwawo.

Nagle jak z procy koreczek wystrzelił
Na głowie się żółty szamponie zapienił.
Troszkę masujemy i nieco potrzemy,
A później po głowie woda polejemy.

Na końcu umyjemy też pupeczkę małą
Od ciepłej wody czerwoną całą.
Następnie mam synka ręcznikiem okrywa,
Wyciera i świeżą piżamkę ubiera.

Zanim z łazienki wyjdziemy
Jeszcze ząbki wymyjemy,
Szorujemy szczotką ruchy okrężnymi,
Później z góry na dół,
Aż brud z nich sczyścimy.

W łóżeczku czeka pościel czysta, kolorowa,
Różowa pierzynka, podusia wrzosowa.
Przez okno ciekawie gwiazdki zaglądają,
Pachnącym czyścioszkiem się zachwycają.
POLNI SASIEDZI

Wysoko na stajennym kominie
Mieszkał w swym gnieździe bocian - Klekocian,
o poważnej zadumanej minie.

We fosie tuż obok kałuży
Mieszkała żaba - kumotka .
Zielona była cała,
Wypukłe oczy miała

W starym bucie obok kałuży,
mieszkał pajączek nawet nie duży.
Skwapliwie sieci codziennie zlepiał
I na swa zdobycz cierpliwie czekał.

Z zaschniętym błocie tuż obok płotu
Mieszkała mucha - kożucha i była już nie młoda.
Przez dzień calutki tylko fruwała,
Z miejsca na miejsce przeskakiwała.

Choć w bliskim sąsiedztwie ze sobą żyły stworzonka małe te
I jeden chrapkę miał na drugiego,
Spokojnie mijały dnie.
I pewnie byłoby tak do dzisiaj, gdyby nie muchy słowa te:

Od rana migrena mnie męczy,
Ból głowy mnie już wycieńczył,
Bo tak gdy człowiek wstanie,
Tej wstrętnej żaby kumotanie,
Do szału doprowadza mnie.

O! znalazła się kożucha, wstrętna mucha, obrzyducha.
Zjeżyła się żaba i tak dalej się wypowiada:
Wdzięczny kumot je przeszkadza, to zaraza!
Choć jej wieczne brzęczenie
Wprowadziło mnie w nerwowe rozstrojenie.

Moje brzęczenie -wstrętna żabo-
Piękna muzyka jest
W dzień wprawia w taniec wszystkie motyle
I cichnie w wieczornej mgle.

Twój kumot, zaś nadęta ślicznotko
Na wieczór nasila się
I przypomina trzęsienie ziemi
Lub frontu zbliżanie się.

Zresztą niech się wypowie tez pająk,
Ten się przez chwilę zająkł.
Zastanowił się, zamyślił
I plan swój skwapliwie wymyślił.

Milszy jest śpiew kożuchy,
Musze kumotko rozczarować Cię,
Najchętniej chciałbym tuż za swym uchem
Ciągle brzęczenie słyszeć jej.

Żaba z e złości aż napęczniała,
A mucha z radości pajączka ucałować chciała..
Prosto w ramiona jego wleciała
I tam już pozostała.

Rozwścieczona żaba swój długi języczek wystawiła
I pajączka do niego przykleiła.

Na drodze na jednej nodze stał bocian - klekocian,
O poważnej zadumanej minie, który kłótnią się przysłuchiwał
I radość w sobie ukrywał,
Aż w końcu długi, czerwony dziób wyciągnął
I żabę do niego wciągnął.

I jestem pewna mój mały
Że gdyby się nie kłóciły,
Do dzisiaj by spokojnie żyły.
Bo skłócone towarzystwo trwa krótko - to wszystko.
FELEK CUKIEREK

Był sobie raz Felek , który nic nie chciał jeść tylko cukierek
I na pytanie - co będziesz jadł na śniadanie, mój kochany??
Cukierek - odpowiadał , proszę mamy
Na śniadanie zjadał dwie landrynki,
Na obiad w czekoladzie malinki,
Na podwieczorek krówki z sezamkami,
Na kolację toffi przegryzał irysami.

Rodzice w głowę zachodzili co będzie z naszego Felka,
On nic innego nie je, tylko krzyczy dajcie mi cukierka.
Mama prosi Feluś kochany, zjedz bułeczkę z pomidorami,
Tato mówi Felciu mój mały zjedz przynajmniej raz obiad cały.
Nie pomagały prośby i groźby nie pomagały perswazje,
Felek gdy rano oczy otworzył zaraz cukierka do buzi włożył.

Choć cukierki wszystkie pochowano w domu i zakazano o nich mówić nikomu
To wierzcie mi nie było sposobu, by Felka oduczyć jeść cukierka..
Nie pomagały wizyty u przeróżnych lekarzy,
Pediatrów, neurologów, psychologów i weterynarzy.

Zebrała się rodzina cała i nad problemem debatowała
Babcia z dziadkiem przypłynęli z Ameryki statkiem
Przyjechała Autem ciotka z zielonogórskiego
Wuj przyjechał pociągiem z Zakopanego.
Stryj porzucił pracę w Gdyni i przyjechał do Trzebini

Felciu tak dalej być nie może?!
Lepiej zjedz sobie jabłuszko, jeżeli nie lubisz to zastąp je gruszką
Jak przestaniesz jeść cukierki zrobimy bal wielki.
Zaprosimy gości jakich tylko chcesz i prezenty będą oczywiście też.

Babcia podaruje ci pieska Lapciatka
Dziadek podaruje Ci brunatnego niedźwiadka
Od wuja dostaniesz piejącego kura
Stryjaszek sprezentuje Ci w klatce ptaszek,
Mama prawdziwego hipopotama
A od tatusia dostaniesz konika Kubusia.

Moi mili rzecze Felek, zadowoli mnie tylko cukierek
Owocowy, miętowy, orzechowy czy czekoladowy
Irysy sezamki, toffi, krówki lub draże
A ostatnio mam zapotrzebowanie na cukierki w bitej śmietanie.

Nie było rady, nie było wyjścia zakończyły się debaty
Wszyscy rozjechali się w swe Chaty

Przyjaciółka rodziny Felcia , starsza pani Anielica
Choć dzieci nie miała sama, mądra była z nie dama
Rodzicom podsunęła pomysł, a jaki ??? - sam się domyśl
Czy wierzycie mi czy nie, teraz hece zaczęły się.
Na śniadanie zamiast serka, Felek dostawał w bułce cukierka
Na obiad zamiast zupę ogórkową, dostawał zupę landrynkową,
Na drugie, zamiast befsztyka dostawał dropsika.
Na kolację, gdy inni jedli szyneczkę, on dostawał krówek garsteczkę
Robił się coraz pulchniejszy, a przy tym wydawał się mniejszy.

Zęby nu się psuły i chwiały i dzieci się z niego śmiały.
Felka znało miasto całe, a jest ono nie takie małe
Dorobił się przydomków wiele; Felek cukierek,
Felcio bąbelek, Felek grubasek, Felek głuptasek.

Mijały dni i tygodnie, co jest mniej prawdopodobne,
Aż w urodziny Felcia puściły zaklęcia
Zebrała się rodzina cała, przyszła też pani Anielcia
Fura prezentów stała i jak się później okaże w nich same cukierki

Landrynki, malinki, czekoladowe orzechowe, owocowe,
nadziewane, polewane
Iryski toffiki, krówki, sezamki dropsiki i draże.

I cud się stał mówię wam wielki, straciły moc swą cukierki.
Feluś jak cukierki zobaczył zaczął płakać z rozpaczy,
A później tak sam od siebie bez namowy przyrzekł rodzinie skończyć z cukierkami
Jeszcze w tej godzinie!

Na pytanie co będziesz jadł mój kochany??
Odparł - broń Boże cukierki
Proszę mamy.

Na koniec radę dam wam moi mili skrzaci
z umiarem jedzcie cukierki, bo jak się co innego dowiem
to Anielci zaraz o tym powiem

Oh Anielciu, Anielciu, ileż jeszcze po świecie goni Felciów cukierciów.

[wstecz]