BEŁDNO TO SPOKOJNA I ZGODNA WIEŚ
Tak mówi o swojej wsi sołtys Stanisław Furtak. Gospodaruje wspólnie
z żoną Marią i 19-letnim, kształcącym się jeszcze, synem Krzysztofem. Dwie dorosłe
już córki wyszły za mąż i opuściły dom rodzinny. Bożena mieszka w sąsiedniej
Żegocinie i aktualnie wychowuje dzieci, druga pracuje w Niemczech. Czterohektarowe
gospodarstwo sołtysa specjalizuje się w produkcji trzody chlewnej i truskawek.
- Sołtysowanie objąłem po ś.p. Adamie Rośku, który w 1990 r.
zrezygnował z tej funkcji - opowiada sołtys Furtak. Przekonał mnie do tego Leopold
Grabowski. Znał mnie i wiedział, że udzielałem się społecznie w radach nadzorczych
BS w Trzcianie i GS w Żegocinie. Ludzie poparli i tak, już drugą kadencję, staram
się, jak najlepiej wywiązywać ze swoich obowiązków. W nasze niewielkiej miejscowości
wszyscy się znają i szanują. Bełdno to spokojna i zgodna wieś, choć problemów jest
tu bardzo wiele. Rolnicy, a tych tu jest zdecydowana większość, uskarżają się na swój
los. Ciężko pracują nie mając z tej pracy pewnych, stałych i wysokich dochodów.
Jednym z powodów jest fakt, że środki do produkcji są coraz droższe, a produkty rolne
coraz tańsze. Oto przykład: cztery lata temu za 1 kg żywca otrzymywałem 3,20 zł.
Traktor Fergusson kosztował wtedy 12,5 tys. zł. (podaję w nowych złotówkach). Dziś
za 1 kg żywca wezmę tylko 2,80, a za traktor musiałbym zapłacić aż 35 tys. zł.
Podobnie jest z innymi towarami.
Sołtys wie co mówi. Ale na głowie ma nie tylko te sprawę. We wsi
jest najstarsza w powiecie bocheńskim świetlica. Obecnie mieści się w niej oddział
przedszkolny oraz sala klubowa, w której także, gdy zajdzie potrzeba zbierają się
mieszkańcy wsi. Budynek jest w kiepskim stanie. Trzeba będzie szybko podjąć decyzję -
remontować czy rozburzyć. W remizie będzie świetlica, ale burzyć starą szkoda.
Mogło by tu być muzeum regionalne. W Bełdnie pojawia się coraz więcej turystów,
którzy z pewnością oglądnęliby stare, tradycyjne wyposażenie tutejszych domostw,
może także wystawy rękodzieła artystycznego czy malarstwa miejscowych artystów. Sołtysa
denerwuje też to, że niszczeje zbudowany przez mieszkańców wsi punkt katechetyczny.
Uważa, że mogła by być w nim kaplica, w której księża z Żegociny odprawialiby
niektóre nabożeństwa. Póki co, mieszkańcy Bełdna chodzą w większości do
kościoła w Żegocinie. Zdanie sołtysa w sprawie szkoły jest podobne do głosów większości
mieszkańców. - Szkoła w Bełdnie musi być. Nie wyobrażam sobie, by wieś została bez
szkoły, i by dzieci z naszej wsi były dowożone do Żegociny - twierdzi sołtys.
PODSTAWOWE PROBLEMY
- Mamy w Bełdnie kilka problemów do rozwiązania - wyjaśnia
Anna Gawłowicz - Pawełek, pochodząca z Bełdna i tu mieszkająca radna Rady Gminy w
Żegocinie obecnej kadencji. - Pierwszy z nich to kanalizacja, a właściwie jej brak. Nie
można bowiem, jak na razie, podłączyć się do kolektora ścieków odprowadzanych do
oczyszczalni w Łąkcie Górnej. Mamy tu taką sytuację, że kilka gospodarstw jest w
centrum wsi, a reszta jest porozrzucana po całej wiosce. Podłączenie się do kolektora
będzie więc bardzo kosztowne. Jednak najlepiej by było tak właśnie zrobić, bo
wybudowanie kilku przydomowych oczyszczalni będzie jeszcze droższe. Sprawę stawiałam
już na sesji Rady Gminy i udało się załatwić tyle, że znaleziono środki na
wykonanie stosownych analiz i planów.
Problemem numer dwa jest wzrastające bezrobocie i
nieopłacalność produkcji rolnej. Nasza wieś bankrutuje. Coraz trudniej mieszkańcom
związać koniec z końcem. Zaczyna się tu zakradać bieda. Ludzie są więc zmuszeni do
sprzedawania działek i drewna z własnych lasów. Na palcach rąk można policzyć ludzi
zatrudnionych na etatach. Jest już kilkanaście domów, z których nikt nie ma stałej
pracy. Np. z przysiółka Podlas nie pracuje poza własnym gospodarstwem żaden
mężczyzna. Nasze gospodarstwa rolne są słabe, bo niewielkie. Tylko 3 - 4 gospodarstwa
mają się nieźle. Reszta popada w nędzę. Rodziny się starzeją, a często jedynym źródłem
utrzymania jest renta dziadków. Nikt nie chce zakładać nowych rodzin, bo nie ma tu dla
nich perspektyw.
W Bełdnie jest więcej problemów. Wspomnę więc jeszcze o
konieczności zalesiania nieużytków, remontu drogi powiatowej prowadzącej przez
Bełdno, podjęcia decyzji w sprawie budynku obecnej Świetlicy Wiejskiej i będącego w
tzw. surowym stanie budynku zbudowanego czynem społecznym, a mającego być punktem
katechetycznym.
STRAŻACY - DUMĄ WSI
OSP jest właściwie jedyną, bardzo prężnie działającą
organizacją społeczną. Utworzono ją w 1960 roku. Należy do niej w tej chwili 28
strażaków. Są to ludzie w różnym wieku. Sporą ich część stanowią ludzie młodzi,
którzy podczas ostatnich Gminnych Zawodów Sportowo - Pożarniczych rozegranych w
Żegocinie pokonali wszystkich rywali, co było nie lada sensacją. Prezesem Zarządu
jednostki jest Leopold Grabowski, a Naczelnikiem Stanisław Furtak.
- Mamy własną, murowaną remizę, którą obecnie zmodernizowaliśmy
- informuje Prezes Grabowski. Zbudowaliśmy ją w 1968 roku. Wcześniej strażacki sprzęt
trzymaliśmy w stodole u Grabiasza. Tu przy remizie wybudowaliśmy czynem społecznym
zbiornik przeciwpożarowy. Stanowimy zgrany i aktywny kolektyw. Dużo napracowaliśmy się
przy budowie własnego wodociągu. Mamy źródlaną wodę, a patrząc z punktu
bezpieczeństwa pożarowego, wodociąg pozwolił nam na zbudowanie we wsi co 50 metrów
hydrantów. Mamy motopompę, a w 2001 roku otrzymaliśmy także samochód strażacki.
Strażacy są więc dumą Bełdna. Zawsze są chętni do pracy
społecznej i gotowi do pomocy ludziom, którym zagraża niebezpieczeństwo. Na
szczęście rzadko było słychać syrenę alarmową. Jeśli wyła, to tylko wzywając
strażaków na zbiórki i ćwiczenia.
AGROTURYSTYKA SZANSĄ WSI
Tak twierdzi Leopold Grabowski, który w latach 70 - tych był
Naczelnikiem Gminy Żegocina. Dziś gospodaruje na niewielkim gospodarstwie i wraz z
małżonką i dorosłymi już dziećmi prowadzi gospodarstwo agroturystyczne o wdzięcznej
nazwie "Agro - Bella".
- W Bełdnie są dwa gospodarstwa agroturystyczne,
moje i państwa Mroczków - informuje. Kilka dalszych osób wynajmuje letnikom kwatery. W
sytuacji, gdy nie możemy się spodziewać dochodów z działalności rolniczej,
prowadzenie działalności polegającej na świadczeniu usług agroturystycznych jest dla
nas szansą na dodatkowe dochody. Wszyscy nasi goście wyjeżdżają zadowoleni -
objaśnia właściciel "Agro - Belli". To gospodarstwo agro-turystyczne zna
wielu mieszkańców Śląska, Warszawy, Krakowa. Przyjeżdżają tu co roku i rezerwują
sobie terminy na lata następne. Dzięki programowi "TOURIN III" stała się w
tym roku możliwa modernizacja gospodarstwa. - Modernizacja polegać będzie na
adaptowaniu zbędnego budynku gospodarczego na pokoje gościnne z zapleczem i stołówkę.
Powstanie 12 miejsc noclegowych w pokojach 2-osobowych. Nasza oferta wypoczynku w
gospodarstwie skierowana jest głównie dla rodzin dziećmi i ludzi starszych. Są tu
świetne warunki klimatyczne (klimat podobny do rabczańskiego), jest cisza i spokój i
oczywiście wyprodukowane w Bełdnie, w tym w moim gospodarstwie, ekologiczne, a więc
bardzo zdrowe produkty spożywcze - mleko, warzywa, owoce, miód oraz różne wypieki.
Moich gości oprowadzam po okolicy i chętnie opowiadam im o historii i tradycjach
regionu. Organizuję ogniska, pikniki i biesiady wieczorne oraz wypady do atrakcyjnych,
położonych w pobliżu miejscowości: Nowego Wiśnicza, Lipnicy Murowanej, Wieliczki,
Krakowa itd.
Takich gospodarstw jak "Agro - Bella", mogłoby tu być
więcej. Pobudowano bowiem wiele domów, które dziś nie są w pełni wykorzystane.
Można je, po odpowiednim przystosowaniu i wyposażeniu, wykorzystać na cele
agroturystyczne. Problem, jak się wydaje, tkwi w braku środków na konieczne inwestycje
oraz w obawach miejscowych gospodarzy o konieczność prowadzenia dokumentacji i o
możliwość właściwego współżycia z gośćmi odwiedzającymi te gospodarstwa.
Pomocą, o czym może nie wszyscy mieszkańcy Bełdna wiedzą, może służyć im
prężnie w Żegocinie działający Ośrodek Doradztwa Rolniczego oraz Stowarzyszenie
Rozwoju Gminy i Wspierania Przedsiębiorczości. |