|
Sołtys Burek jest skrupulatny. Policzył, że
ludzie ze wsi poświęcili władzy co najmniej 200 dniówek, przy czym niektórzy nawet po
kilkanaście.
Czy jest jeszcze takie miejsce w Polsce, w którym ludzie tyle dobrego
chcieliby zrobić dła władzy ? Tak po prawdzie, cały trud ofiarowano nie tyle Władzy,
co swojej upragnionej gminie, ale na jedno wyszło. Ludziska skrzyknęli się, żeby
gminnej władzy wyszykować siedzibę jak się patrzy. I została wyszykowana. Tyle, że
motywacji było tu więcej niż gdzie indziej.
Trzciana wraz z Żegociną trafiły na łamy gazet rok temu. Trzciana
chciała się dołączyć od gminy Żegocina i sama stanowić gminę, jak do 1972 roku.
Radni z Żegociny byli przeciw i nie przyjmowali argumentu, że trzciańską część
gminy zaniedbują pod względem inwestycji. Radni z Trzciany naciskali, a po wyborach
samorządowych w ubiegłym roku nawet bojkotowali sesje. Do końca nie udało się wybrać
nowego wójta, z wielkim trudem - Przewodniczącego Rady. Poza wszystkim obie wsie od
długiego czasu za sobą nie przepadają, tak po prostu.
- Coś w tym musi być, skoro w książce "700 lat Żegociny" jest
mowa o dawnych niesnaskach między dwiema parafiami - mówi
wójt gminy Trzciana Józef Nowak. Po wielu bojach Społeczny Komitet Reaktywowania Gminy
Trzciana dopiął swego. URM dał zgodę na secesję z dniem 1 stycznia 1995 r. Wcześniej
Sejmik Samorządowy Województwa Tarnowskiego był "za", a wojewoda tarnowski i
"za", i "przeciw". Najpierw nie podobało mu się, że jedna prężna
gmina może podzielić się na dwa dużo słabsze organizmy, ale obserwując nadmiar
emocji zgodził się "ze względów społecznych".
Wydawało się zatem, że 4 marca, kiedy przyszło wybierać
swoją pierwszą Radę Gminy, ludzie z Trzciany i pięciu sołectw
wchodzących w skład gminy gromadnie pójdą do lokali wyborczych. Aby zamanifestować
odzyskanie gminnej niepodległości. Tymczasem
średnia frekwencja wyniosła nieco ponad 30 procent. - Byłaby większa, gdyby nie to,
że na trzy dni przed wyborami Państwowa Komisja Wyborcza orzekła, że w tych okręgach,
w których jest po jednym kandydacie, urządzanie wyborów jest zbędne ze względu na
koszty - wyjaśnia wójt Nowak. |
- To ludzi trochę zmyliło. Trzciańska
Rada liczy 18 radnych. Przeszli wszyscy ci, którzy zasiadali po stronie Trzciany w starej
radzie żegocińskiej. Przeszli, jak mówią we wsi, za zasługi w walce o gminę. Rada
jednomyślnie wybrała na wójta Józefa Nowaka. Dla nie zorientowanych jest to nowina niełada.
Przecież Nowak był wójtem nie lubianej Żegociny! Ano był, chociaż mieszkał w
Kamionnej, która do gminy Trzciana się rwała. Serce wójtowskie też się rwało w
podobny sposób, ale musieli o tym wiedzieć tylko ci, którzy powinni. Wójt Nowak dbał
o to, chcąc być do końca obiektywnym wójtem całej żegocińskiej gminy, aż do
podziału.
- Dzisiaj mam satysfakcję - powiada wójt. - Nowy przewodniczący Rady Gminy w Żegocinie
podziękował mi za obiektywizm w sprawowaniu urzędu.
Wójt Nowak jest teraz pierwszym budowniczym nowej Władzy w Trzcianie.
Ma pierwsze osiągnięcia, bo budynek dawnego Ośrodka Zdrowia zamienił się już w
Urząd Gminy. Można oprowadzać gości po nim. Jest elegancko: tapety, posadzki, płytki
w łazienkach. Wszystko pachnie nowością. - Ten hol, w którym jesteśmy, jest w
całości sponsorowany - objaśnia wójt. To znaczy, że kilku miejscowych rzemieślników
zbudowało i urządziło go na swój koszt. Jeszcze kawałek Urzędu na pierwszym piętrze
jest sponsorowany. Wójt twierdzi, ze gdyby nie to oraz mrówcza praca zwykłych
społeczników ze wsi, siedziba UG kosztowałaby nie 300 starych milionów, lecz 1,5 mld zł.
Jeszcze nie ma sali reprezentacyjnej Urząd Stanu Cywilnego, ale nie wiadomo, czy wyłoży
się na to pieniądze. - Jak dojdzie do podpisania konkordatu, to mało kto będzie z sali
korzystał - twierdzi wójt.
Na razie śluby cywilne odbywają się w remizie OSP, podobnie
jak sesje Rady. Pierwszą parą, która wzięła ślub w reaktywowanej gminie, byli Ewa
Leśniak i Dariusz Wojas. Urzędowo specjalnie ich pobłogosławił wójt Nowak. Do nowego
Urzędu garnie się sporo chętnych do pracy. Urząd zatrudnia 12 osób, a zgłosiło się
z sześćdziesiąt. Tylko pozornie jest w kim wybierać. Ludzi ze stażem urzędniczym
jest jak na lekarstwo. Nowak chciał niektóiych importować z Żegociny, lecz nie poszli
za nim. Mówią, że z powodów komunikacyjnych.
- W pierwszym roku mogą być pewne kłopoty - oznajmia wójt. Urząd
Wojewódzki cały czas udziela nam merytorycznej pomocy. Wójt nie podziela dawnych obaw
województwa, że miejscowe społeczeństwo zostanie obciążone dodatkowymi kosztami
związanymi z utrzymaniem administracji. Jego zdaniem, to się nie sprawdziło. Rada Gminy
ma uchwalony budżet na ten rok. Wynosi 11,1 mld starych zł. Wyszło tak, że na
inwestycje można przeznaczyć 2 mld, ani mniej ani więcej od tego, co gmina Żegocina
ofiarowała części trzciańskiej. Nowa gmina chce dokończyć budowę lub rozbudowę szkół
w Łąkcie Dolnej, Kamionnej, Leszczynie.
- Istniało jednak niebezpieczeństwo, że w starym układzie
pieniądze na szkoły nie doszłyby do nas - podejrzewa wójt Nowak. Na razie Trzciana
najwięcej korzysta na prestiżu i samopoczuciu.
Właścicielka jedynego we wsi kiosku Ruchu" nie kryje
satysfakcji. - W ogóle dobrze mieć władzę pod bokiem - śmieje się. - I teraz będzie
tak, że urodziłam sie i umrę w gminie Trzciana. Nigdy nie zapomnę, jak w 1972 roku,
kiedy brałam ślub, zlikwidowali naszą gminę i trzeba było jechać do USC w
Żegocinie. To dobrze, że już za niczym nie trzeba tam jeździć. Niektórzy patrzyli na
tych z Trzciany, bo obie wsie się nie lubią. Czy polubią się kiedykolwiek ?
Przewodniczący Rady Gminy Trzciana Piotr Janeczek podkreśla, ze skoro
został przecięty główny powód sporu, czyli kwestia podziału gminy, dawne wzajemne
urazy i konflikty powinny powoli ustępować.
Wójt Nowak, jako były wójt gminy Żegocina, chciałby odegrać rolę
"spinacza" w tej delikatnej sprawie. Chciałby, aby wreszcie doszło do
zbliżenia obu zwaśnionych stron. Jerzy Błoniarz był przewodniczącym Rady Gminy
Żegocina, kiedy konflikt w sprawie odłączenia się Trzciany zaczął narastać. On był
przeciw odłączeniu, bo był przekonany, że dwie gminy nalezące do najmniejszych w wojeództwie
- tylko na tym stracą. Dzisiaj jest wójtem okrojonej żegocińskiej gminy i poglądu na
to, co się stało, nie zmienił. - Bez względu na wszystko opowiadamy się za współpracą
z Trzcianą - deklaruje. Mimo dobrych chęci, przynajmniej ze strony włodarzy obu gmin,
współpraca nadal stoi pod znakiem zapytania. Wójt z Trzciany powiada wprost: - Stosunki
z Żegociną trzeba budować od nowa, ale po podziale majątku. Otóż to. Istnieje
niebezpieczeństwo, że kwestia podziału majątku na nowo skłóci obie gminy.
Przewodniczący Janeczek z Trzciany pragnie, żeby zwyciężył zdrowy rozsądek i udało
się tego uniknąć. Boi się zacietrzewienia, które może się pojawić. Niespokojna
jest też Żegocina. Wójt Błoniarz wyjaśnia: - W sprawie podziału majątku my
proponujemy tzw. opcję zerową. Obawiamy się, że Trzciana będzie w tym względzie
nastawiona roszczeniowo, bo chce spisu inwentarzowego majątku z określeniem wartości
składników. Trzciana i Żegocina będą musiały uporać się z tym problemem do końca
pierwszego półrocza. Jeżeli nie osiągną porozumienia przyjadą godzić
przedstawiciele administracji rządowej. I oni w końcu podejmą decyzje w kwestii
majątku. Wtedy jednak będzie wiadomo, że zgoda między gminami już nie zaistnieje. |