ARCHIWUM PRASOWE
ARTYKUŁY Z 1994 ROKU

Gazeta Krakowska

30.08.1994

nr Kanciasty stó w Żegocinie

1994-08-30

Kanciasty stół w Żegocinie

   Na pierwszy rzut oka widać, że tu nie wszyscy są razem. Przy dtugim prosokątnym stole osobno siedzi dziesiątka radnych z Żegociny, osobno ci z Trzciany. Widać też, że ci pierwsi są u siebie: zajęli stót pod oknami, bliżej prezydiumCI drudzy siedzą skupieni, jeden przy drugim, tuż przy drzwiach wyjściowych.

Wzywam do aktywności!

   We wczesnych latach siedemdziesiątych znaleziono - tak się zdawało wszystkim - zloty środek na istniejące wtedy antagonizmy. Gminę, „ulepioną" z Trzciany i Żegociny, nazwano
kompromisowo: Trzciana- Żegocina. Wiadomo było jednak że ośrodek rządzenia znajduje się w Żegocinie.
    Tam także, mimo że Trzciana bogatsza, lokowano większość
inwestycji. Wkrótce więc Żegocina wyrosła na potęgę, przestano używać w nazwie gminy obu członów, a Trzciana zmalała, stała się kopciuszkiem.
    Nadzwyczajną sesję gminy Żegocina jest w tej chwili jedyną, ostatnią już gminą w kraju, gdzie dotąd nie wybrano zarządu i przewodniczącego - prowadzi przewodniczący Sejmiku Samorządowego Maksymilian Kras.

- Wysłuchano już stronę trzciańską i żegocińską - zwraca się do wszystkich, ale bardziej do stołu z radnymi z Trzciany - a wojewoda podjął czynności nadzorcze, wzywające radę do aktywności, do ukonstytuowania się i rozpoczęcia działalności. Bez skutku......

- jest wrogi stosunek do idei

    Strona żegocińską zgłasza swojego kandydata na przewodniczącego. Innych kandydatur nie ma. Dziewięciu z Trzciany nie zamierza brać udziału w głosowaniu.
    - Od roku - mówi pani Pawlicka, radna trzciańskiej strony - mamy blokadę dokumentów, jakie chcieliśmy posłać do Warszawy o oddzielenie Trzciany i utworzenie naszej gminy. Blokuje je wojewoda i sejmik! A nikt nie zgłosił żadnych zastrzeżeń do tych dokumentów. Zdaniem naszych radnych dyskusja jest niepotrzebna. Nie widzimy sensu uczestniczenia ani w tej ani w innych sesjach.
    Kras i Stanisław Partyla, dyrektor Urzędu Wojewódzkiego protestują: nie było żadnej blokady ani złych intencji! Dlaczego nie było ruszanej sprawy Żegociny? Znalazła by się na tapecie, gdyby wybrano przewodniczącego. I wojewoda musi mieć komplet dokumentów w tej sprawie. Będzie miał po referendum...
    Dziś jednak radni z Trzciany nie mogą dopuścić do głosowania, nawet gdyby wysunęli swojego kandydata. Cała rada liczy 20 osób. Połowa to radni strony żegocińskiej, połowa trzciańskiej. Ale los sprawił, że pan Jagieliński, który byłby kandydatem trzcianian, doznał zawału serca i leży w szpitalu. W tej sytuacji wynik byłby przesądzony: wygrali by ci z Żegociny i ich kandydat.
   - Działanie prezydium sejmiku - pani Pawlicka argumentuje raz jeszcze - przeczą demokracji. To jest wrogi stosunek do idei samorządności!

Apeluję o rozsądek!

    Radny Grabowski, byty wieloletni naczelnik połączonej gminy Trzciana- Żegocina: - Apeluję o rozsądek! Podłożem konfliktu jest sprawa referendum - czy ma być czy nie. My jesteśmy za! Chcemy je przeprowadzić na terenie całej gminy...
  Ci z Trzciany są temu przeciwni. Kiedy pytam czy obawiają się ewentualnej decyzji wszystkich mieszkańców za pozostawieniem gminy w obecnym kształcie, stanowczo zaprzeczają.
  - Po co nam refcrendun? Kosztowałoby 60 milionów albo i więcej. My już jesteśmy po konsultacjach. Były zebrania rad sołeckich, wszyscy zdecydowanie opowiedzieli się za odłączeniem Trzciany i utworzeniem własnej gminy. To co mamy teraz powiedzieć naszym wyborcom? Że wszystko jeszcze raz, od początku?
  Po stronie żegocińskiej kilka osób wyraźnie skupionych jest wokół Grabowskiego. Po lewej Grabowski ma prezesa Błoniarza, którego kandydaturę wysunął na przewodniczącego rady. Naprzeciw radnego, który kandydaturę Grabowskiego wysunie na reprezentanta gminy do sejmiku. Ale na razie nie wiadomo jeszcze, czy dojdzie do wyborów. Temperatura rośnie.

Grosz biedniejszy, ale dobrze zagospodarowany 

    Trzciański radny Mroczek uważa, że ich gmina, gdyby im pozwolono odłączyć się od Żegociny - da sobie radę ekonomicznie. - Mozę grosz będzie biedniejszy, ale na pewno lepiej zagospodarowany Moi rozmówcy przytaczają liczne przykłady: administracja będzie przecież o połowę mniejsza niż teraz. To już jest coś! Budynki na siedzibę mają. A Trzciana i tak bogatsza od Żegociny. Co ma taka Żegocina? Turystykę! I to nie wiadomo jak rozwiniętą, bo to „szara strefa". Spytać kogoś, ile mają z tej turystyki - nie powie
nikt. Bo nikt nie wie. A niby mówi się: Żegocina to, Żegocina owo, na turystykę stawia. Tylko jak przyjechali z Izby Skarbowej opowiedzieć o podatkach, jakie trzeba by od turystów płacić - tak wszyscy umilkli. A Trzciana - proszę bardzo! Wyspecjalizowała się w przetwórstwie rolno-spożywczym. Nawet naukowcy mówią, że tu to najlepszy kierunek na rolnictwo.

Spójność wewnętrzna

    Strona żegocińska unika argumentów ekonomicznych, albo ma je dokładnie odwrotne. Ekonomia? Po co trzymać dwie administracje, jakby nie starczyło jednej? Zajmować budynki pod siedzibę nowej gminy? To wszystko koszty, lepiej skierować takie pieniądze na inwestycje... Że się Trzciana boi? Nie ma się co bać! Można się tak honorowo umówić, że inwestycje będą dzielone symetrycznie. - Ooo, tu nawet w opinii do sejmiku wojewoda wyraźnie napisał: „obiekty zrealizowane bądź w trakcie realizacji wykazują jednoznacznie wyjątkową symetrię w rozmieszczeniu inwestycji na obszarze tej gminy - powołuje się Grabowski. Pięknie powiedziane, ale strona trzciańska, nauczona doświadczeniem, jakoś nie chce w to uwierzyć. No. choćby pierwszy z brzegu przykład: szkoła w Kamionnej, po trzciańskiej stronie. Tyle lat ją Żegocina remontowała, i w taki sposób, że teraz trzeba nową od podstaw budować! To ma być ta równość w inwestycjach? A w tym czasie jaki piękny, wielki budynek władz gminnych sobie naczelnik Grabowski pobudował! - Albo to o impulsie - radny Grabowski nie daje za wygraną, i znowu podpiera się cytatem z wojewody Wody, z tego samego pisma: „wydaje się, że impuls do wystąpienia o utworzenie gminy z siedzibą w Trzcianie ma podłoże czysto emocjonalne i ambicjonalne". to jeszcze: „z punktu widzenia planowania przestrzennego nie widzi się potrzeby tworzenia dwóch gmin". Albo to:" stwierdza się wewnętrzną i zewnętrzną spójność układu, w którym ośrodek gminy Żegocina pełni funkcję ośrodka lokalnego". No?! *
   Radny Grabowski nie cytuje tylko ostatniego zdania, gdzie wojewoda (jednak!) napisał przecież bardzo wyraźnie: „analizując wszystkie okoliczności, ważąc argumenty za i przeciw, mając na uwadze przede wszystkim eliminację sytuacji konfliktogennych jestem skłonny przychylić się do wniosku Komitetu na Rzecz Przywrócenia Gminy Trzciana"...

Trójkami do rozmów!

    Wójt Nowak, pochodzący wprawdzie ze „strony trzciańskiej", ma uznanie obu stron. W patowej sytuacji,.kiedy nie ma ukonstytuowanej Rady Gminy, wójtowanie sprawuje niejako z rozpędu, z poprzedniej kadencji.
    Po długiej wymianie ciosów stół trzcianski rozsypuje się. Radni demonstracyjnie, choć z niejakim ociąganiem się, opuszczają salę obrad. Przerwa. W kuluarach trwają gorączkowe rozmowy.Ktoś wpadł na pomysł, że może usiąść w mniejszym gronie, trójkami? - Organizujcie trójki do rozmów - nawołuje na korytarzu wójt. Trzciana najpierw patrzy na to trochę bokiem. Ci z Żegociny namawiają. Trzciana boczy się jeszcze, ale jakby też szuka kompromisu. - Ale Grabowski... - waha się ktoś z Trzciany. - Co tam Grabowski. On to jeszcze nie cała Żegocina.
   Widać, że w Trzcianie długo pamiętają kilkunastoletnie rządy naczelnika Grabowskiego. On tu jest kością niezgody. Trzciana decyduje się, wyłania swoją trójkę z panią Pawlicką na czele. Grabowski przegapił gorączkowe rozmowy kuluarowe, ale zreflektował się błyskawicznie, co może stracić. - To nasza trójka musi się naradzić - włącza się do gry, ku zdumieniu tych z Żegociny, którzy przekonywali do rozmów.
    Trójki miały rozmawiać przy wspólnym stole, ale tak się jakoś stało, że zasiedli przy osobnych. - To ja proponuję powrót na salę i wybór przewodniczącego - proponuje Grabowski. - Nie zanosi się na kompromis. Trzciana na to nie pójdzie.

Wszystkie 10 głosów

   - Chcemy przewodniczącego z naszej strony. Dziś nie mamy szans na taki wybór! Siły są nierówne. Na salę obrad wraca sama Żegocina - 10 radnych. 9 trzcianian, po fiasku trójkowych rozmów, opuszcza budynek. Połowa składu rady może wybrać przewodniczącego. Prezes Błoniarz, jedyny kandydat, wygrywa wszystkimi głosami. Wszystkie 10 głosów na przedstawiciela gminy Żegocina w sejmiku samorządowym dostaje też radny Grabowski.

Co będzie dalej?

   - Takiego pata nawet ustawa nie przewidziała, życie przerosło prognozy ustawodawcze - Wiesław Klisiewicz. pełnomocnik do spraw samorządności, szuka jakiegoś „paragrafu", pod który mogły podpaść ten dziwny konflikt. - Cóż, do czasu wyboru nowego zarządu będzie działał stary, ale to będzie kulawe działanie. Rada może podejmować uchwały przy połowie obecnych radnych. Może wiec działać.
    Ale jeśli będzie „nieskuteczna w wyborze wójta", wtedy gminą rządził będzie komisarz. Radnym z Trzciany jest to obojętne. Chcą własnej „małej ojczyzny". Mogą czekać.

Zygmunt Szych

[wstecz]