|
Wrośnięci w pejzaż - "Jedność"
Jest żywą, chodzącą historią, kroniką
Żegociny i całej gminy. Zasłużonym oraz jednym z najbardziej czynnych działaczy
społecznych. Wspólne potrzeby i własne dążenia to jedność. Człowiek instytucja -
Franciszek Waligóra. - Pochodzę z chłopskiej rodziny osiadłej w Żegocinie od
niepamiętnych czasów. Dziś pachnie ona dostatkiem, ale jak wielka była tu bieda, wie
tylko ten. który się z nią borykał. Podobnie działo się źle i w moim rodzinnym
domu. Rodzice mieli niespełna 2 ha ziemi, a
w domu było nas 6 dzieci. Ojciec chwytał się każdej roboty, znał się na ciesielce,
ja zaraz po szkole powszechnej najmowałem się do służby u majętniejszych gospodarzy.
Marzyłem o nauce. Ale w tamtych czasach było to niepodobieństwem. Ukończyłem szkołę
zawodową, praktykę, zostałem czeladnikiem, potem mistrzem piekarniczym. Lata 30. I my
piekarze poszliśmy na strajk. W Bocheńskiem. w miastach, na wsiach - odbywały się wówczas
pochody, wiece, manifestacje. Protestowali przeciw biedzie, nędzy - robotnicy, chłopi.
Doszło do starć z policją, od kul padli zabici, było wielu rannych. Nastąpiły
aresztowania, niektórzy chłopi skazani zostali
nawet na Berezę Kartuzką. Mnie wyrzucono z pracy.
|
Nędza pogłębiła się jeszcze w okresie okupacji hitlerowskiej. Jak odegnać widmo -
dosłownie - śmierci głodowej stojące przed chłopskimi, polskimi rodzinami, jak
ulżyć lm w tragicznej doli, złagodzić bodaj trochę straszliwy niedostatek? Liczył
się każdy grosz, liczyła się nawet najdrobniejsza pomoc. Sklepikarze, tak było i
przed wojną. Nędza pogłębiła się jeszcze w okresie okupacji hitlerowskiej. Jak
odegnać widmo - dosłownie - śmierci głodowej stojące przed chłopskimi, polskimi
rodzinami, jak ulżyć im w tragicznej doli. złagodzić bodaj trochę straszliwy
niedostatek? Liczył się każdy grosz, liczyła się nawet najdrobniejsza pomoc.
Sklepikarze, tak było i przed wojną i w czasie okupacji, pobierali wygórowane ceny, często
oszukiwali na wadze, sprzedawali towary podłej jakości. Postanowiliśmy temu
przeciwdziałać. Tak doszło do utworzenia przez Tadeusza Elnaina, Józefa Kępę, Jana
Grabiasia i mnie Spółdzielni Spożywców „Społem", a że bieda cementowała
ludzi, nadaliśmy jej imię „Jedność". Nam, inicjatorom jej powołania,
powierzono kierownicze funkcje. Mnie wybrano gospodarzem. Startowaliśmy z niczego, od
zera. Wpisowe, udział członkowski były zaledwie symboliczne. Prowadziliśmy tylko jeden
sklep spożywczy w Żegocinie. Zanim spółdzielnia dorobiła się na przewóz towarów
furmanką, towary noszone były na plecach w plecakach z Krakowa, Bochni, Limanowej. O
każdej porze roku, podczas mrozów, śniegów, deszczów, upałów, przy stałym
zagrożeniu ze strony okupanta. Aby uchronić sie przed łapankami, niejednokrotnie
wędrowało się bezdrożami. Spółdzielnia jednakże umożliwiła przeżycie wielu
ludziom, rodzinom, tamtych dramatycznych czasów. Ceny były u nas o wiele niższe, niż u
prywatnych sklepikarzy np. 1 kg soli kosztował u nas 20 groszy, u prywatnvch 1,20 zł.
Rychło spółdzielnia zaczęła wspomagać działaczy konspiracji, partyzantów.
Przychodzili nocą, nigdy nie odchodzili głodni, z pustymi rękami. Zaangażowaliśmy
tlą w przewożenie, kolportaż podziemnej bibuły. Wyzwolenie zapoczątkowało i u nas
nowy rozdział działalności. Spółdzielczość zaczęła się coraz bardziej
przeradzać w pierwszą szkolę społecznego gospodarowania, uczyła myślenia
społecznymi kategoriami. Kontynuatorem dawnej Spółdzielni Spożywców „Społem"
„Jedność" - po
różnych zmianach organizacyjnych - stała się GS „Samopomoc Chłopska", z
siedzibą w Żegocinie. Aż do przejścia na emeryturę pracowałem tutaj zawodowo, na
powierzanym z wyboru, stanowisku prezesa GS. Teraz pracuję społecznie jako
przewodniczący Rady Nadzorczej.
Nieomal całkowicie znikła z tutejszego pejzażu drewniana stara
zabudowa. Zastąpiły ją nowe domy mieszkalne. Żegocina - gmina wzbogaciła się w różne
obiekty użyteczności publicznej. W każdej wsi jest szkoła, w Żegocinie wspaniale
rozbudowano gmach szkoły zbiorczej. Trwają prace przy gazyfikacji całej gminy. U nas
są one już na ukończeniu, podobnie jak budowa wodociągów z górskiego ujęcia wody
oraz budowa kolektora kanalizacyjnego. W przyszłym roku ruszy budowa oczyszczalni ścieków.
Pod dalszą zabudowę mieszkaniową wytyczono parcele, przysposobiono całą
infrastrukturę techniczną.
W Żegocinie, w gminie powstawały, społeczne komitety m. in. dla gazyfikacji, budowy wodociągów, działa
Społeczny Komitet Funduszu Pomocy Szkole, główna; teraz troską jest wzniesienie nowej
szkoły w Leszczynie, jej budowa weszła już do planu. Będzie się budować gminny dom
kultury. Wiele problemów, jak dawniej, rozwiązuje się przy udziale czynów społecznych.
Ludzie wnoszą znaczny wkład finansowy, nie szczędzą robocizny. Teraz wszyscy
najbardziej się cieszą, że z domów znikną piece, że węgiel zastąpiony będzie
gazem. To wielka wygoda.
Do wspólnego działania wiele wnieśli działacze ruchu spółdzielczego.
Stałą pomoc niosą władze partyjne i administracyjne gminy. Dobrze sie w takich
zespołach bliskich, serdecznych ludzi pracuje. Dla działaczy społecznych stwarza to
wszystko ogromną satysfakcję. Po przejściu na emeryturę także nie myślę o
odpoczynku, w zakresie społecznych działań. Sprawuję funkcję przewodniczącego RG
PRON. Jestem członkiem Plenum KG PZPR, Rady Sołeckiej, organów nadzorczych spółdzielczości
- najwyższych w Warszawie oraz wojewódzkich w Tarnowie, jestem członkiem rozmaitych
komisji m. in. historycznej spółdzielczości.
A przy starym, drewnianym domku, w którym mieszkamy z żoną - niewielkie
gospodarstwo rolne, ogródek warzywny, sad. pasieka. Bowiem moim hobby są pszczoły.
Żegocina to rejon pachnący dziś chlebem i miodem. Nasza zaś spółdzielnia stoi w
przededniu budowy nowej piekarni onalanej już gazem. Ambicją naszych piekarzy jest, aby
chleb pachniał jak wypiekany na drewnie czy węglu. Znam się na tym, przecież byłem
piekarzem. |