ARCHIWUM PRASOWE - ARTYKUŁY Z ROKU 1985

1985-07-20 - GK.

Wrośnięci w pejzaż - "Jedność"

    Jest żywą, chodzącą historią, kroniką Żegociny i całej gminy. Zasłużonym oraz jednym z najbardziej czynnych działaczy społecznych. Wspólne potrzeby i własne dążenia to jedność. Człowiek instytucja - Franciszek Waligóra. - Pochodzę z chłopskiej rodziny osiadłej w Żegocinie od niepamiętnych czasów. Dziś pachnie ona dostatkiem, ale jak wielka była tu bieda, wie tylko ten. który się z nią borykał. Podobnie działo się źle i w moim rodzinnym domu. Rodzice mieli niespełna 2 ha ziemi, a w domu było nas 6 dzieci. Ojciec chwytał się każdej roboty, znał się na ciesielce, ja zaraz po szkole powszechnej najmowałem się do służby u majętniejszych gospodarzy. Marzyłem o nauce. Ale w tamtych czasach było to niepodobieństwem. Ukończyłem szkołę zawodową, praktykę, zostałem czeladnikiem, potem mistrzem piekarniczym. Lata 30. I my piekarze poszliśmy na strajk. W Bocheńskiem. w miastach, na wsiach - odbywały się wówczas pochody, wiece, manifestacje. Protestowali przeciw biedzie, nędzy - robotnicy, chłopi. Doszło do starć z policją, od kul padli zabici, było wielu rannych. Nastąpiły aresztowania, niektórzy chłopi skazani zostali
nawet na Berezę Kartuzką. Mnie wyrzucono z pracy.

  

     Nędza pogłębiła się jeszcze w okresie okupacji hitlerowskiej. Jak odegnać widmo - dosłownie - śmierci głodowej stojące przed chłopskimi, polskimi rodzinami, jak ulżyć lm w tragicznej doli, złagodzić bodaj trochę straszliwy niedostatek? Liczył się każdy grosz, liczyła się nawet najdrobniejsza pomoc. Sklepikarze, tak było i przed wojną. Nędza pogłębiła się jeszcze w okresie okupacji hitlerowskiej. Jak odegnać widmo - dosłownie - śmierci głodowej stojące przed chłopskimi, polskimi rodzinami, jak ulżyć im w tragicznej doli. złagodzić bodaj trochę straszliwy niedostatek? Liczył się każdy grosz, liczyła się nawet najdrobniejsza pomoc. Sklepikarze, tak było i przed wojną i w czasie okupacji, pobierali wygórowane ceny, często oszukiwali na wadze, sprzedawali towary podłej jakości. Postanowiliśmy temu przeciwdziałać. Tak doszło do utworzenia przez Tadeusza Elnaina, Józefa Kępę, Jana Grabiasia i mnie Spółdzielni Spożywców „Społem", a że bieda cementowała ludzi, nadaliśmy jej imię „Jedność". Nam, inicjatorom jej powołania, powierzono kierownicze funkcje. Mnie wybrano gospodarzem. Startowaliśmy z niczego, od zera. Wpisowe, udział członkowski były zaledwie symboliczne. Prowadziliśmy tylko jeden sklep spożywczy w Żegocinie. Zanim spółdzielnia dorobiła się na przewóz towarów furmanką, towary noszone były na plecach w plecakach z Krakowa, Bochni, Limanowej. O każdej porze roku, podczas mrozów, śniegów, deszczów, upałów, przy stałym zagrożeniu ze strony okupanta. Aby uchronić sie przed łapankami, niejednokrotnie wędrowało się bezdrożami. Spółdzielnia jednakże umożliwiła przeżycie wielu ludziom, rodzinom, tamtych dramatycznych czasów. Ceny były u nas o wiele niższe, niż u prywatnych sklepikarzy np. 1 kg soli kosztował u nas 20 groszy, u prywatnvch 1,20 zł.
   Rychło spółdzielnia zaczęła wspomagać działaczy konspiracji, partyzantów. Przychodzili nocą, nigdy nie odchodzili głodni, z pustymi rękami. Zaangażowaliśmy tlą w przewożenie, kolportaż podziemnej bibuły. Wyzwolenie zapoczątkowało i u nas nowy rozdział działalności. Spółdzielczość zaczęła się coraz bardziej przeradzać w pierwszą szkolę społecznego gospodarowania, uczyła myślenia społecznymi kategoriami. Kontynuatorem dawnej Spółdzielni Spożywców „Społem" „Jedność" - po
różnych zmianach organizacyjnych - stała się GS „Samopomoc Chłopska", z siedzibą w Żegocinie. Aż do przejścia na emeryturę pracowałem tutaj zawodowo, na powierzanym z wyboru, stanowisku prezesa GS. Teraz pracuję społecznie jako przewodniczący Rady Nadzorczej.
    Nieomal całkowicie znikła z tutejszego pejzażu drewniana stara zabudowa. Zastąpiły ją nowe domy mieszkalne. Żegocina - gmina wzbogaciła się w różne obiekty użyteczności publicznej. W każdej wsi jest szkoła, w Żegocinie wspaniale rozbudowano gmach szkoły zbiorczej. Trwają prace przy gazyfikacji całej gminy. U nas są one już na ukończeniu, podobnie jak budowa wodociągów z górskiego ujęcia wody oraz budowa kolektora kanalizacyjnego. W przyszłym roku ruszy budowa oczyszczalni ścieków. Pod dalszą zabudowę mieszkaniową wytyczono parcele, przysposobiono całą infrastrukturę techniczną.
   W Żegocinie, w gminie powstawały, społeczne komitety m.
in. dla gazyfikacji, budowy wodociągów, działa Społeczny Komitet Funduszu Pomocy Szkole, główna; teraz troską jest wzniesienie nowej szkoły w Leszczynie, jej budowa weszła już do planu. Będzie się budować gminny dom kultury. Wiele problemów, jak dawniej, rozwiązuje się przy udziale czynów społecznych. Ludzie wnoszą znaczny wkład finansowy, nie szczędzą robocizny. Teraz wszyscy najbardziej się cieszą, że z domów znikną piece, że węgiel zastąpiony będzie gazem. To wielka wygoda.
    Do wspólnego działania wiele wnieśli działacze ruchu spółdzielczego. Stałą pomoc niosą władze partyjne i administracyjne gminy. Dobrze sie w takich zespołach bliskich, serdecznych ludzi pracuje. Dla działaczy społecznych stwarza to wszystko ogromną satysfakcję. Po przejściu na emeryturę także nie myślę o odpoczynku, w zakresie społecznych działań. Sprawuję funkcję przewodniczącego RG PRON. Jestem członkiem Plenum KG PZPR, Rady Sołeckiej, organów nadzorczych spółdzielczości - najwyższych w Warszawie oraz wojewódzkich w Tarnowie, jestem członkiem rozmaitych komisji m.
in. historycznej spółdzielczości.
   A przy starym, drewnianym domku, w którym mieszkamy z żoną - niewielkie gospodarstwo rolne, ogródek warzywny, sad. pasieka. Bowiem moim hobby są pszczoły. Żegocina to rejon pachnący dziś chlebem i miodem. Nasza zaś spółdzielnia stoi w przededniu budowy nowej piekarni onalanej już gazem. Ambicją naszych piekarzy jest, aby chleb pachniał jak wypiekany na drewnie czy węglu. Znam się na tym, przecież byłem piekarzem.

BOGUMIŁA PIECZONKOWA

Gazeta Krakowska 20.07.1985

[wstecz]