ARCHIWUM PRASOWE - ARTYKUŁY Z ROKU 1975

1975-06-18. Gazeta Krakowska

Gmina w czas reformy

SPISANE NA GORĄCO W ŻEGOCINIE...

  Jednym z celów obecnej reformy jest tworzenie warunków dla ściślejszego wiązania inicjatyw lokalnych z poczynaniami ogólnokrajowymi" - mówił na XVII Plenum KC PZPR EDWARD GIEREK.
    Szczególne znaczenie miało powołanie gmin jako podstawowych ogniw władzy i administracji terenowej działających na obszarach społeczno-gospodarczych mikroregionów. Gminy zdały egzamin...  Dziś gmina jest ogni-
wem dojrzałym i ustabilizowanym..." - podkreślał w swoim wystąpieniu I sekretarz KK PZPR WIT DRAPICH.
    Żegocina leżąca na zachodnich krańcach województwa tarnowskiego jest tego ewidentnym przykładem. Notatki'spisane w marszu, w czasie przeprowadzania wielkiej reformy administracji świadczą o tym, że w Żegocinie konsekwentnie realizowane są przedsięwzięcia wcześniej zainicjowane.

    - Mając 14 lat pracowałem w tym miejscu wraz z 16-letnią siostrą za 90 groszy dziennie, na polu dziedzica Rutowskiego - wspomina prezes GS FRANCISZEK WALIGÓRA, który oprowadza nas po przetwórni i zamrażalni owoców wzniesionej przed niespełna dwoma laty w Łąkcie Górnej. Wówczas nawet na myśl nie przychodziły marzenia o fabryce we wsi. Z tego zaś 6-hektaro-
wego kawałka ziemi zajmowanego obecnie przez spółdzielczy zakład - do chłopskich kieszeni szło w ciągu roku najwyżej kilkadziesiąt złotych.
    Dzisiaj przetwórnia zatrudnia na tych 6 ha ponad 400 pracowników, wypłaca im rocznie 14 mln złotych. Dochody z pracy w GS-owskiej przetwórni owoców i warzyw - to bezpośredni zysk tych 400 osób w niej zatrudnionych. Ale przecież dla zakładu pracują setki indywidualnych rolników i zespołów przygotowujących zielony surowiec. Dochód z tego tytułu jest o wiele większy. Zresztą datujący się od chwili, kiedy w podworskich zabudowaniach Gminna Spółdzielnia zorganizowała przed laty pierwszą w tej wsi przetwórnię.
    W Żegocinie. Kamionnej, Łąkcie, Trzcianie, Leszczynie i innych okolicznych wsiach zaczęto uprawiać nieznane dotąd warzywa i owoce. Wprowadzano je na pola, nierzadko wbrew zaleceniom nauki rolniczej. Teraz areał owoców i warzyw z każdym rokiem powiększa się od 100 do 150 ha. Powstają specjalistyczne gospodarstwa indywidualne, przybywa coraz więcej zespołów, powiększają się sady zblokowane. Zamożność tego terenu widać niemal na każdym kroku. Zamożność wypracowaną własnymi rękami mieszkańców wsi, dla których przed trzydziestu paru laty Franciszek Waligóra nosił w koszyku na zaopatrzenie spółdzielczego sklepiku towar z Krakowa, brnąc na przełaj przez górzyste bezdroża piechotą. Dziś łączy Żegocinę ze światem kilkadziesiąt autobusów...
    Żegocina zdobyła ostatnio jedno z czołowych miejsc w konkursie „Gmina - Mistrz Gospodarności" i nagrodę wojewódzką w wysokości 600 tys. zł.
    - Taki zastrzyk przyda się na dofinansowanie budowy ośrodków zdrowia w Trzcianie i Żegocinie - stwierdza I sekretarz KG PZPR, KAZIMIERZ WRONA. - Do uzyskania wysokiej punktacji w tym konkursie przyczynił się prawie każdy mieszkaniec wsi, niech więc te pieniądze siużą wszystkim...
   Rok ubiegły był okresem realizacji wielu społecznych przedsięwzięć, godnych odnotowania. Na budowie są właściwie przy rozbudowie i modernizacji szkoły przerobiono 5 mln zł. W Bełdnie, Kamionnej i Żegocinie wzniesiono remizy strażackie. W Bytomsku, Rozdzielu i Trzcianie kontynuuje się budowę obiektów strażackich, w których znajdą pomieszczenia niektóre wiejskie placówki kulturalne. Przygotowano dokumentację domu kultury w Kierlikówce. Przeprowadzono remont kapitalny podobnego obiektu w Kamionnej i szkoły w Bytomsku. W Ujeździe, Bytomsku, Łąkcie Dolnej i Kamionnej stanęły obiekty mieszczące sklepy i punkty skupu GS. Rdzawa i Kamionna otrzymały boiska sportowe, podobny obiekt buduje się w Łąkcie Górnej. „Nitki" dobrych dróg wydłużyły się o
kilka kilometrów. Trwa układanie 2,5 kilometrowego odcinka chodników w Żegocinie. W Rdzawię zaadoptowano stary pałacyk i park na stanicę harcerską, mogącą przyjmować przez cały rok 150 osób. Przygotowuje się dokumentację na budowę kanalizacji i oczyszczalni ścieków w Żegocinie, dla wodociągów w Leszczynie i Żegocinie (przy pomocy Politechniki Krakowskiej), apteki i innych obiektów.
   A to przecież nie wszystko, co już zrobiono, bądź zrobi się w najbliższym okresie. Żegocina - to potężny dziś rejon przodującego ogrodnictwa, przetwórstwa rolno-spożywczego oraz rozwijający się ośrodek turystyczny i wypoczynkowy. Już obecnie przebywa tu na kolonii 800 dzieci. W ciągu letnich miesięcy przybywa do Żegociny i okolicznych wsi około 5 - 8 tys. stałych wczasowiczów. Zeby więc nie zanieczyścić wspaniałego czystego powietrza dymem z kominów powstających coraz liczniej dużych obiektów publicznych, władze gminy przygotowują się do budowy wspólnej dla wszystkich kotłowni, która usytuowana będzie w takim miejscu, aby nie raziła oka przybysza. Do budowy pierwszych mieszkań szykuje się bocheńska Sp-nia Mieszkaniowa, zrzeszająca kilkudziesięciu członków z Żegociny. GS wkrótce realizować będzie nowoczesny dom towarowy i rozbudowywać zbyt ciasny już kompleks gastronomiczno - hotelowy "Patria". SKR w Ujażdzie, za kilka tygodni rozpocznie budowę ośrodka usług rolniczych, którego projekt został właśnie zatwierdzony.
    Plany są daleko szersze. Naczelnik gminy LEOPOLD GRABOWSKI, I sekretarz Kazimierz Wrona, dyrektor zbiorczej szkoły gminnej FRANCISZEK WIDŁA, prezes GS Franciszek Waligóra - mówią o nich z pasją. Mają przed oczyma wizję nowej gminy, którą im przypadło tworzyć. Oceniając dotychczasowe osiągnięcia przypuszczać należy, że wizja ta nie jest zbyt odległa, choć kłopotów z jej realizacją nie brakuje, jak wszędzie.
    Ot, choćby sprawa szkoły. Kiedy rozpoczęto jej budowę w czynie społecznym, nie przewidywano rychłego nadejścia reformy oświaty. Obiekt był przewidziany na ośmiolatkę. Potem szybko trzeba było przystosować projekt dla szkoły dziesięcioletniej. Uporano się z tym, ale żeby można przystąpić do roboty, trzy razy zapraszano do Żegociny kuratora okręgu szkolnego. Po konsultacjach na miejscu - chwyciło. W następnym roku szkolnym młodzież Żegociny otrzyma 16 nowych sal lekcyjnych, kilkanaście pomieszczeń pomocniczych, nowoczesne urządzenia, pełnowymiarową salę gimnastyczną - w finansowaniu której uczestniczy WKKFiT - z zespołem boisk, z których zapewne nieraz zechcą korzystać nasi sportowcy. Obiekt wartości kilkunastu milionów złotych wykonuje Zakład Gospodarki Komunalnej działający od kilku lat w Żegocinie. Z zaopatrzeniem w materiały budowlane nienajlepiej. Ostatnio zabrakło cementu; a budowy szkoły nie można przecież zatrzymać. Czas nagli. Od czegóż więc inicjatywa, zaradność, pomyślunek gospodarnych kierowników gminy? Parę telefonów do Krakowa, jeden wyjazd i... wkrótce wywrotki zaczęły wozić beton do Żegociny. Dziś płyta stropowa gotowa. Prace budowlane mogą być kontynuowane bez przerwy.
    - Z tym zakładem to nas wykiwano - oświadcza gospodarz gminy. - Powołaliśmy go z myślą o potrzebie terenu. Zdawał egzamin na
medal. Realizował szybko najpilniejsze potrzeby. Jego kierownik Julian Prytko - to aktywny działacz tego rejonu. Żył więc tym wszystkim, co w gminie robiono. Dobrze dobrał 75-osobowy zespół zgranych ludzi i dobrych fachowców. Zakład pracował bez zbędnej biurokracji. Czasem wystarczył telefon naczelnika, aby wykonać jakąś doraźną robotę. Ale od chwili, kiedy zakład podporządkowano Przedsiębiorstwu Gospodarki Komunalnej w Bochni zaczęty się kłopoty. Dziś, chcąc zlecić np. naprawienie okna, trzeba wystąpić z pismem do dyrekcji przedsiębiorstwa w Bochni, załączyć wcześniej zrobioną dokumentację i.kosztorys. Odczekać parę tygodni, aż dokumentacja nabierze mocy urzędowej, aby otrzymać odpowiedź... że niestety sprawa nie może być aktualna w najbliższym czasie. Przedtem przyszedł stolarz wymierzył okno, za parę dni wszystko było zrobione - oszklone, pomalowane.
    - Takie zakłady w gminach są niezbędne - stwierdza jeden z miejscowych aktywistów. Powyższy przykład to potwierdza. Gminny Zakład Gospodarki Komunalnej robił szybko, tanio i sprawnie. Bez narzutów i dodatkowych obciążeń. Za te prace, które w roku ubiegłym wykonał przy buowie szkoły zapłacono 5 mln zł. Według stawek nowego patrona trzeba by dziś zapłacić o 1,2 mln zł więcej. W roku ubiegłym zaoszczędzono także na innych budowach. Można było rozpoczynać nowe. Teraz trzeba „bulić jak za woły". O te dodatkowe - koszty sięgające 20 proc. wartości inwestycji trzeba będzie w br. zmniejszyć zakres robót. Coraz szybciej więc opróżnia się gminna sakwa z powodu podrożonych inwestycji, gospodarzom gminy przybywa kłopotów. Fachowcy, którzy przedtem zwalniali
się z pracy w innych przedsiębiorstwach po to, by iść do roboty na miejscu, teraz znów myślą o zmianie pracodawcy. Czy w tej sytuacji można się dziwić gospodarzom Żegociny, że myślą o powołaniu nowej brygady, która by mogła bez zbędnych prac przygotowawczych realizować gminne plany, służyć mieszkańcom wsi?
    To tylko jeden z kłopotów. A wyposażenie świetlic i klubów? Działają one - i to dobrze - we wszsytkich wsiach. Prowadzą szeroką pracą kulturalną.
    - Ale dziś młodzi chcą widzieć klub nie gorzej urządzony od ich mieszkań - mówi Franciszek Widła. - Minął dawno okres porysowanych stołów, skrzypiących ław i zaciąganych ropą podłóg. Świetlica winna być przytulna. Tymczasem chcąc kupić kawałek chodnika, firankę czy jakiś mebel, trzeba uzyskać zgodę... wojewody.
    Żegocina miała na te cele w ubiegłym roku pół miliona złotych. Były trudności z wydaniem tych pieniędzy, z zakupem potrzebnego wyposażenia. Ale... dziś rzeczywiście z przyjemnością wchodzi się do klubu, świetlicy czy biblioteki. Aktyw gminny potrafi bowiem pokonywać te trudności. Zarówno naczelnik gminy, jak i sołtys z Kierlikówki JAN ŁUKASIK, dyrektor gminnej szkoły zbiorczej i kierownik szkoły z Kamionnej STANISŁAW USARZ, sekretarz KG i sekretarz POP z Leszczyny STEFAN CHOJECKI, nauczycielka z Łąkty Dolnej JOZEFA KUKLA i JOANNA KRAWCZYK z Żegociny, aktywiści partyjni z Rozdziela MARIAN ORZEŁ i STANISŁAW
PARUCH. Dziesiątki, setki innych zaangażowanych działaczy partyjnych, bezpartyjnych, ZSL- owców.
    Nie znaczy to jednak, że zawsze udaje się wszystko załatwić pomyślnie. Przynajmniej na razie. Przed kilku laty zbudowano w Żegocinie silos do przechowywania cementu luzem. Takie były zalecenia.. Silos do dziś stoi niewykorzystany. Od tego czasu bowiem wieś nie dostaje cementu luzem. A że worków często brakuje i z pakowaniem nie nadążajr, maszyny - o cement w Żegocinie niełatwo. Albo inny przykład hamowania inicjatywy. Tutejszy teren należy do bardziej zalesionych. Rolnicy posiadają znaczne ilości drewna pochodzącego z lasów prywatnych. Na ich usługi pracują trzy prywatne tartaki. Są zawalone drewnem potrzebnym rozwijającemu się budownictwu. Są kłopoty z otrzymaniem typowych drzwi i okien. Czeka się na nie w kolejce, niejednokrotnie kilkanaście miesięcy. Urząd Gminy wystąpił z wnioskiem o zezwolenie na uruchomienie uspołecznionej stolarni. Naczelnik zakupił już gotowe elementy na wzniesienie odpowiedniego budynku. Zarezerwowano pieniądze na wyposażenie zakładu. Chłopi zwiedziawszy się o tej inicjatywie szykowali deski i zamówienia. Są na miejscu fachowcy. Jest więc wszystko, co niezbędne dla uruchomienia takiego zakładu, brak tylko zezwolenia na świadczenie tych tak potrzebnych dla wsi usług. Z byle drobiazgiem trzeba jeździć do Bochni albo Limanowej.  - Może nowe władze w Tarnowie okażą większą pomoc? - ma nadzieję naczelnik Grabowski.
    Aktyw Żegociny wiąże większe nadzieje z faktem przynależności do nowego województwa tarnowskiego. Do Żegociny można dojechać w ciągu godziny każdym z 14-tu autobusów PKS z Krakowa. Kierownictwo PKS będzie jednak musiało pomyśleć teraz o usprawnieniu komunikacji z Tarnowem, dokąd obecnie tylko jeden autobus wozi mieszkańców gminy i to w nie najdogodniejszych godzinach południowych.
    - W czym tkwi tajemnica sukcesów? - pytam. - My tajeinnic nie mamy - odpowiada naczelnik Grabowski. - My po prostu jesteśmy
związani z tym terenem całym sercem. Społeczeństwo powierzyło nam zaszczytne mandaty, okazało zaufanie, staramy więc się po nie zawieść...
    To wielkie słowa. Za nimi kryją się tysiące drobnych i poważniejszych spraw rozwiązywanych tu codziennie - w Urzędzie Gminy i Komitecie Gminnym Partii, w GS-ie i w szkole, w SKR i Zakładzie Gospodarki Komunalnej. We wszystkich gminnych instytucjach. Dobra robota przyciąga ludzi do społecznego działania. Tej efekty zachęcają do powrotu tych, którzy wyjechali przed laty ze wsi w poszukiwaniu pracy w mieście. Teraz ją tu znajdują. Czują się w gminie coraz bardziej potrzebni. Fakt, że tylko w Gminnej Spółdzielni pracuje ze średnim i wyższym wykształceniem około 150 osób, że kilkanaście dalszych kontynuuje naukę i studia, świadczy chyba o tym najlepiej. Wracają do pracy w miejscowych instytucjach i we własnych gospodarstwach. Przykładów aż nadto. KAZIMIERZ
SOWIŃSKI z Łąkty Dolnej po ukończeniu Technikum Ogrodniczego w Gumniskach wrócił do wsi, zorganizował zespół szklarniowy i od roku dostarcza tysiące kilogramów ogórków, pomidorów i innych warzyw. Nie bał się kilkusettysięcznego kredytu. Spłaca go regularnie, inwestując dalej w rozbudowę szklarni. I mimo, że terminową dostawę kotła do ogrzewania istniejącej już cieplarni musiał załatwiać sekretarz KW partii - dalszych trudności związanych z budową nie lęka się.
    Albo TADEUSZ KOŁODZIEJCZYK. Wrócił z Krakowa, by rozpocząć znów gospodarowanie na ojcowskim polu. W Nowej Hucie dobrze zarabiał. Miał w rękach nowy fach. Tu rozpoczął teraz hodowlę drobiu. Zwerbował do współpracy dwóch byłych sąsiadów. Najpierw wznieśli jedną brojlernię, a potem jeszcze dwie następne. Prawie 150 tysięcy kurczaków rocznie sprzedają państwu. Myślą o dalszym rozszerzaniu hodowli.
    Takich przykładów powrotu do rodzinnych wsi ludzi wykształconych można przytaczać dziesiątki. - Tu dziś chce się wracać i dobrze pracować - oświadcza jeden z nich. - Przez parę lat nie byłem w Żegocinie i dziś nie mogę poznać niektórych jej rejonów. A to cieszy. Chyba nic do tego dodawać nie trzeba.

                                                                                                                                                                                   EDMUND PIEKARZ

Zdjęcia do artykułu.

Zdjęcie do artykułu.

Zdjęcia pod artykułem w "Gazety Krakowskiej" z dnia   18.06.1975 r.

[wstecz]