ARCHIWUM PRASOWE - 1974 ROK

Dziennik Polski -  26.10.1974 r.

Wojciech Taczanowski

Truskawka z lodu

     W tych okolicach nie było nigdy tradycji upraw truskawki - słyszę w zakładach. Warzyw rolnicy mieli tyle, aby zaspokoić jedynie własne potrzeby. A teraz? Tylko w tym roku założono 27 ha plantacji truskawki i 54 ha krzewów jagodowych. W sumie „truskawkowy" areał liczy 88 ha, a pod krzewami znajduje się 114 ha, podczas gdy jeszcze pięć lat temu, aż trudno uwierzyć, nie dałoby się doliczyć nawet hektara Faworytki.
    Tutejsi rolnicy najpierw byli nieufni. Co zrobią z taką masą towaru? Uspokoili się dopiero wtedy kiedy przetwórnia łykała jedną po drugiej zawartość kolejnych furmanek owoców. Cena przez cały czas była korzystna. W sumie plantatorzy dostali za owoce i warzywa ponad 5 min zł. To przemówiło do wyobraźni lepiej niż dziesiątki prelekcji.
    Z dyrektorem Naumczykiem oglądam główny budynek produkcyjny. Mimo woli porównują z widzianą przed rokiem chłodnią składową wybudowaną przez Amerykanów w Lublinie. Różnica znaczna. I wcale nie dlatego, że brakuje tu nowoczesnych maszyn i urządzeń wyręczających człowieka w każdej pracy. Są to w końcu zakłady o różnej funkcji i randze. Ale dlaczego hala jest zaparowana, co wcale nie czyni pracy łatwiejszą? Panowie projektanci zapomnieli widocznie, że woda w stanie wrzenia ma tendencje do zmiany stanu skupienia na lotny. Skraplające się krople pary kapią za kołnierz. Dopiero teraz myśli się o wybudowaniu ścianek i zainstalowaniu dodatkowej wentylacji. Nie ma również stołówki, lecz dyrekcja czyni starania o wygospodarowanie jakiegoś pomieszczenia. Zainstalowane w hali maszyny są w większości polskiego pochodzenia, chociaż nie brak także urządzeń z importu.   
   Technika spisuje się nieźle. Dwa tunele zamrażalnicze mają wydajność około czterdziestu ton na dobę. Często jednak spiętrzenie dostaw było duże. Truskawka „sypie" przez 3 tygodnie w roku. Były dni, że wydajność urządzeń nie wystarczała, lecz surowiec w Łąkcie nie marnuje się. Powyżej zamrażalni jest winiarnia i tam dostarczono nadwyżki owoców. W sezonie produkuje się mrożonki w postaci półfabrykatów. Czas jest wtedy zbyt cenny, aby można sobie pozwolić na sortowanie owoców i pakowanie. Tę operację wykonuje się w jesieni i zimą. Niestety, jeszcze chałupniczą metodą – ręcznie.

    Równocześnie z produkcją trwają prace budowlane. W budowie znajdują się dwie dalsze komory chłodnicze, gdzie można będzie przechowywać ok. 2 tys. ton mrożonek. Wykonawcy spieszą się. Komory będą potrzebne jeszcze w tym roku. W zamrażalni, wbrew obiegowym opiniom, pracuje się również zimą. W styczniu pójdzie do produkcji marchew. W pierwszym roku, a właściwie produkcyjnym półroczu zakład postawił sobie ambitne zadanie - przekazania do handlu 1300 ton mrożonek. Przyniesie to korzyść paniom domu, a poza tym uniknie się strat dzięki rezygnacji z przechowywania warzyw w kopcach.
    Zamrażanie jest chyba najlepszym sposobem zabezpieczenia produktów spożywczych, a jego zaletą jest również zachowanie pierwotnego kształtu artykułu, poddawanego działaniu temperatury. W Łąkcie dzieje się to w sposób nowoczesny. Zamrażanie odbywa się w tunelu fluidyzacyjnym, gdzie owoc mrożony jest w strumieniu powietrza o temperaturze - 40 stopni; czas mrożenia - 15 minut. Daje to możliwość przechowywania tego rarytasu nawet przez wiele długich miesięcy, oczywiście w odpowiednich warunkach. A wszystko po to, abyśmy mogli urozmaicić nasze zimowe menu truskawką z lodu.

     

   
                                                                                                                                     

Dziennik Polski -  26.10.1974 r.

[wstecz]