ARCHIWUM PRASOWE - ARTYKUŁY Z ROKU 1963

1963-01-10

Zimowe wieczor - fragment pt. "Ani ani"

   Wieś Rozdziele figuruje na mapie bardzo pokaźnym punktem. Jest bądź co bądź, jedną z większych w powiecie bocheńskim,
leży na jego krańcach. Na mapie wydaje się jakaś realna, konkretna, uchwytna.
  Gdy jednak, po wielu trudach
niewygodnej drogi, zbliżamy się do wsi Rozdzielę, okazuje się, że wszystko to nie takie proste. Ostatnią część drogi trzeba odbyć pieszo lub sankami. Im bliżej wsi, tym dalsze wydają się domki, jak grzybki usadzone na stokach wzgórz, rozrzuconych jakoś nieskładnie, choć malowniczo.
    Jest dopiero zmrok, ale gdyby nie potężne zwały śniegu wybielające obraz, nie sposób byłoby się tu poruszać. Rozdziele - to wieś, w której nie ma elektryczności. Z nastaniem zmroku pustoszeją więc wydeptane rankiem drogi, łączące niektóre domy, sklep i szkolę. W oknach pojawiają sie słabe, migotliwe
światełka lamp naftowych. Życie skupia się tu tylko w domach - nie ma dokąd iść, nie ma gdzie spieszyć.
    Czyżby zjawienie się obcych było w tej wsi wydarzeniem aż tak niezwykłym? Dziewczyna, do której się zwracamy, jest niemal zalękniona. Zawinięta po sam czubek nosa chustką, biegnie szybko, nie oglądając się za siebie, a pytanie „dokąd tak spieszy?" wydaje się jej dziwne, jakby nie na miejscu.
   Ale wyciąga jednak rekę w nieokreślonym kierunku i mówi:
- A tam, zbieramy się na plotki...
- Młodzież? - pytamy.
- Nie, tylko swoi.
    Ich syn przyjechał na święta z miasta, to chcemy, żeby nam coś poopowiadał.
- Świetlicy tu nie macie?
- Nie.
- A kino?
-  Było parę razy, ale dawno. Tu dojechać niełatwo.
- Więc co robicie wieczorami?
- Tak, po domach siedzimy. Czasem ktoś do kogoś przyjdzie, jeśli bliżej mieszka.

- Lubicie czytać ksiąłki?
- Nawet bardzo, ale w zimowe wieczory przy lampie to trudno. Więcej światła potrzebują do szycia. Zresztą
- wcześnie idziemy spać.
- Czy myślicie czasem o tym, żeby mieć świetlicę?
- Ach, jakbyśmy chcieli! I chcielibyśmy, żeby do nas przyjeżdżały różne zespoły i z odczytami. Kiedyś był w świetlicy odczyt o alkoholizmie tośmy słuchali bardzo uważnie. Był bardzo ciekawy.
- Jakiś bar czy restaurację macie we wsi?
- Nic takiego. Nawet nasz sklep wódki nie sprzedaje...
- To dobrze - powiedzieliśmy dziewczynie na dowi-zenia - I
życzymy wam świetlicy. No i wreszcie elektryfikacji...
-
Nudno i smutno - westchnęła dziewczyna, odchodząc.
    Wkrótce nie było widać ani jej, ani drogi. Śnieg złączył się w jedną całość z bielejącą mglą.

     

Gazeta Krakowska z 10.01.1963 r.

[wstecz]