|
Zimowe wieczor - fragment pt. "Ani ani"
Wieś Rozdziele figuruje na
mapie bardzo pokaźnym punktem. Jest bądź co bądź, jedną z większych w powiecie
bocheńskim,
leży na jego krańcach. Na mapie wydaje się jakaś realna, konkretna, uchwytna.
Gdy jednak, po wielu trudach niewygodnej drogi, zbliżamy się do wsi
Rozdzielę, okazuje się, że wszystko to nie takie proste. Ostatnią część drogi
trzeba odbyć pieszo lub sankami. Im bliżej wsi, tym dalsze wydają się domki, jak
grzybki usadzone na stokach wzgórz, rozrzuconych jakoś nieskładnie, choć malowniczo.
Jest dopiero zmrok, ale gdyby nie potężne zwały śniegu wybielające obraz, nie sposób byłoby się tu poruszać. Rozdziele - to
wieś, w której nie ma elektryczności. Z nastaniem zmroku pustoszeją więc wydeptane
rankiem drogi, łączące niektóre domy, sklep i szkolę. W oknach pojawiają sie słabe,
migotliwe
światełka lamp naftowych. Życie skupia się tu tylko w domach - nie ma dokąd iść,
nie ma gdzie spieszyć.
Czyżby zjawienie się obcych było w tej wsi wydarzeniem aż tak
niezwykłym? Dziewczyna, do której się zwracamy, jest niemal
zalękniona. Zawinięta po sam czubek nosa chustką, biegnie szybko, nie oglądając się
za siebie, a pytanie „dokąd tak spieszy?" wydaje się jej dziwne, jakby nie na
miejscu.
Ale wyciąga jednak rekę w nieokreślonym kierunku i mówi:
- A tam, zbieramy się na plotki...
- Młodzież? - pytamy.
- Nie, tylko swoi.
Ich syn przyjechał na święta z miasta, to chcemy, żeby nam coś
poopowiadał.
- Świetlicy tu nie macie?
- Nie.
- A kino?
- Było parę razy, ale dawno. Tu dojechać niełatwo.
- Więc co robicie wieczorami?
- Tak, po domach siedzimy.
Czasem ktoś do kogoś przyjdzie, jeśli bliżej mieszka.
|
- Lubicie czytać ksiąłki?
- Nawet bardzo, ale w zimowe wieczory przy
lampie to trudno. Więcej światła potrzebują do szycia. Zresztą - wcześnie idziemy spać.
- Czy myślicie czasem o tym, żeby mieć świetlicę?
- Ach, jakbyśmy chcieli! I chcielibyśmy, żeby do nas przyjeżdżały różne zespoły i
z odczytami. Kiedyś był w świetlicy odczyt o alkoholizmie tośmy słuchali bardzo
uważnie. Był bardzo ciekawy.
- Jakiś bar czy restaurację macie we wsi?
- Nic takiego. Nawet nasz sklep wódki nie sprzedaje...
- To dobrze - powiedzieliśmy dziewczynie na dowi-zenia - I życzymy wam świetlicy. No i wreszcie elektryfikacji...
- Nudno i smutno - westchnęła dziewczyna, odchodząc.
Wkrótce nie było widać ani jej,
ani drogi. Śnieg złączył się w jedną całość z
bielejącą mglą. |