W lasach położonych na północnym stoku Góry
Kamionna grasuje od początku wiosny br. sfora zdziczałych psów. Są one bardzo
agresywne, żyją i polują w grupie. Zgłodniałe, z reguły wcześnie rano i
wieczorem wyruszają na poszukiwanie pożywienia. Atakują dziko żyjące zwierzęta.
Niekoniecznie od razu skutecznie je zagryzają, lecz często żywcem rozszarpują,
wyrywając kawałki mięsa aż do kości. Tak pogryziona zwierzyna wygląda makabrycznie,
a jej agonia trwa często bardzo długo i to jest najbardziej przerażające.
Jednym z przykładów jest zdarzenie, które miało miejsce w
niedzielę 12 lipca 2009 r. W godzinach rannych mieszkający w Bełdnie myśliwi z Koła
Łowieckiego "Las" otrzymali zgłoszenie od mieszkańca Kamionnej, który
spacerując po lesie zauważył gonione przez zdziczałe psy duże, dzikie zwierzę. Z
jego relacji wynikało, że zwierzęciem tym jest sarna, oraz że udało mu się rozgonić
dużą sforę psów. Niezwłocznie po otrzymaniu informacji myśliwi udali się na miejsce
zdarzenia, w celu - w zależności od okoliczności- udzielenia pomocy, lub w skrajnym
przypadku dostrzelenia pokaleczonego zwierzęcia. Po przybyciu na miejsce wielce się
zdziwili widząc, że zwierzęciem tym okazał się być muflon - gatunek dotychczas
niespotykany w naszym regionie. Niestety zwierzę to było już martwe i jakakolwiek
interwencja nie była potrzebna. Po oględzinach okazało się, iż jest to owca muflona
(samica). Liczne rany kłute w okolicach karku, tchawicy i podbrzusza spowodowały
wykrwawienie się zwierzęcia. Kilka dni wcześniej widział tę sztukę w łowisku jeden
z myśliwych. Przywędrowała prawdopodobnie z Sudetów, gdzie gatunek ten ma swoją
ostoję. Istniała spora szansa na jego zadomowienie się, gdyż warunki środowiskowe na
terenie naszej gminy sprzyjają zasiedleniu. Szansa ta została niestety zaprzepaszczona
przez sforę zdziczałych psów, które sieją spustoszenie również wśród innych
gatunków (sarna, jeleń, zając, dzikie ptactwo).
Myśliwi opowiadają, że takich przypadków na ich łowisku jest
rocznie około 15. Ale z pewnością jest ich więcej, bo przecież nie wszystkie
przypadki zagryzionych zwierząt zostały ujawnione. Informują również, że rzadziej
niż w latach poprzednich, ale jednak zdarzają się również przypadki kłusownictwa,
nawet z użyciem broni palnej.
Zdarza się także, że wałęsające się psy są agresywne wobec
ludzi. Niestety problem ten od kilku już lat nie jest rozwiązany przez upoważnione do
tego służby. Ujadające psy, bez kagańców, bez smyczy atakują każdą osobę, która
znajdzie się w ich pobliżu. Dużo na ten temat mogą powiedzieć nie tylko myśliwi i
turyści, ale także listonosze. Gospodarze spuszczają psy z uwięzi, stosując wobec
nich zasadę "wyżyw się sam". Pies biega po polach, a odwieczny instynkt każe
mu tropić zwierza. Więc tropi. Cześć osobników już nie wraca z polowania i
przyłącza się do watahy, a co ta potrafi, widać na załączonych zdjęciach. |