DAWNE ZARAZY I ICH ŚWIADKOWIE |
|
Choroby zakaźne stały się ważnym czynnikiem kształtującym historię" -
stwierdził niedawno Jared Diamond, amerykański fizjolog i ekolog. Na przestrzeni wieków
ludność walczyła z różnego rodzaju epidemiami. Dżuma, cholera, gruźlica i ospa
dziesiątkowały ją w starożytności i średniowieczu. W XII stuleciu szalała ospa, w
XIII - trąd, w XIV - dżuma, w XV - syfilis, w XVI - czerwonka (dyzenteria), w XVII -
gruźlica, a w XVIII - tyfus (Salmonella typhi). Wiek XIX upłynął pod znakiem epidemii
cholery, która pochłonęła 40 mln ofiar. W wielkiej epidemii grypy w 1919 r. życie
straciło 20 - 25 mln ludzi. Wszystkie poprzednie epidemie przyćmiło AIDS - 100 mln
zarażonych na początku XXI wieku. |
|
W Łąkcie Górnej jest jeszcze jeden niemy świadek zarazy, być może z 1831 lub 1847 roku. W tzw. "Granicach" tj. na pograniczu Łąkty Górnej i Muchówki, po prawej stronie drogi E-965, w miejscu, gdzie droga kilkakrotnie ostro zakręca, znajduje się "choleryczny krzyż", upamiętniający w świadomości ludzkiej tragedię sprzed ponad półtora wieku. |
|
|
|
Choleryczny krzyż na Widomej. |
Kapliczka "Pod Lipami" w Rozdzielu. |
Podobny krzyż znajduje się w Rozdzielu, na przełęczy Widoma. Postawiono go przy rozstaju dróg, w miejscu, w którym według tradycji ustnej grzebano ofiary zarazy. Brak bliższej informacji na temat daty tych wydarzeń. Czesław Blajda w pracy monograficznej o Rozdzielu, napisanej w roku 1935 podaje także taką informację, że cmentarz choleryczny był w miejscu, gdzie dziś znajduje się Kapliczka "Pod Lipami". Pisze tak: "Figura Matki Boskiej "u lip" jest słynna na całą wieś. Dawniej na miejscu, gdzie dzisiaj jest figura był cmentarz cholerny. Z wdzięczności Bogu i Matce Boskiej za skończenie choroby pan ze dworu wystawił figurę". Informacja ta jest trochę sprzeczna o inną wersją genezy rozdzielskiej figury, w której podaje się, że właściciel dworu wystawił figurę jako wotum za uratowanie od rabacji chłopskiej w roku 1846. |
|
Figura Matki Bożej Różańcowej przy cholerycznym cmentarzu w Żegocinie. | Posąg Matki Boskiej Niepokalanej przy drodze wojewódzkiej. |
Świadków dawnej zarazy ma też Żegocina. Są tutaj przynajmniej dwa
miejsca, w których znajdują się przydrożne figury, którym towarzyszy ustna tradycja
informująca o tym, że w ich pobliżu w XIX wieku były zlokalizowane cmentarze
choleryczne. Pisał o tym wspominany już wcześniej Czesław Blajda. Cytaty pochodzą z
jego książki pt. "Żegocina dawna i współczesna". Na stronie 49 możemy
przeczytać takie słowa: "W miejscu dawnego cmentarza cholerycznego stoi kamienny
posąg Matki Boskiej Różańcowej na wysokiej kolumnie". W tym przypadku mowa o
kolumnie znajdującej sie po prawej stronie drogi, prowadzącej od cmentarza parafialnego
w stronę Nowej Wsi i Bełdna. Kiedys Figura ta znajdowała się po drugiej stronie drogi,
a więc w miejscu, gdzie najprawdopodobniej był choleryczny cmentarz. |
|
Miejsce dawnego cmentarza cholerycznego w Bytomsku. Mieszkańcy nazywają ten lasek "Buce" (od buków) | |
Z
opowieścią o cmentarzu cholerycznym spotkać się można także w Bytomsku. Pani Albina
Waligóra od swojego taty Bronisława Kowalskiego i Michała Rozuma słyszała od nich
opowieść o tym, że w latach choroby wołami ich dziadkowie wozili zmarłych na ten
cmentarz. - Ponieważ ludzie umierali masowo, kopano mogiły zbiorowe. Złożonych do
takiego grobu posypywano wapnem, żeby ta zaraza więcej się nie roznosiła. zdarzyła
się taka historia, że kilka osób wieźli wołami od gościńca w stronę cmentarza.
Droga była bardzo kamienista i wyboista. Trząsł się cały wóz. Wtedy jeden z
przewożonych zaczął się podnosić. Więc go zdjęli i pozostawili przy drodze. Od tego
czasu nigdy już od razu nie wrzucali ludzi do dołka, tylko na pewien czas układali ich
przy grobie, a dopiero potem zasypywali w mogile. Ten przysiółek, gdzie był ten
cmentarz nazywa się Koniówka i znajduje się po lewej stronie drogi (dziś asfaltowej) w
stronę przysiółka "Do Młyna", a dalej w stronę Łąkty. Jest przysiółek z
Bytomsku nazywany "Pustka". To dlatego, że w tym miejscu ponoć zmarli wtedy
wszyscy mieszkańcy. Przez wiele lat na tym cholerycznym cmentarzu stał drewniany krzyż.
Ale w latach sześćdziesiątych zawalił się i zbutwiał. Nie ma po nim śladu -
opowiada pani Albina. |
|
Ciekawe informacje na temat dawnych epidemii zapisano w serwisie wwwopocznianie.pl. Oto cytat: "W czasie wielkiego zagrożenia ludzie obserwowali zachowanie się ptactwa dzikiego, a zwłaszcza wróbli. Jeżeli masowo ptactwo to opuszczało daną okolicę, wierzyli, że "nadciąga zaraza". W czasie grasującej cholery szukali ratunku w Bogu i św. Rozalii. Urządzali z pochodniami błagalne procesje do krzyży, przy których żarliwie się modlili i śpiewali nabożne pieśni. Poza tym żyli w izolacji, stosowali okadzanie jałowcem i wypijali bardzo dużo trunków. Uciekali się też do zabobonów. Do dziś opowiadają jak to mieszkańcy Gowarczowa próbowali w 1894 r. odwrócić klęskę pomoru od swego miasteczka. W tym celu zakopali na krzyżowych drogach stawidło młyńskie oraz głowę trupa żydowskiego. W czasie epidemii cholery zamykano lokale użytku publicznego, a tam, gdzie byli chorzy, drzwi domów oznaczano krzyżem za pomocą wapna. Jeżeli ktoś umarł na cholerę wywożono go specjalną drogą, przebiegającą z dala od osiedli ludzkich. Konie w zaprzęgu miały przy uprzęży odpowiednie dzwonki. Podczas epidemii życie ulegało zupełnemu sparaliżowaniu. W miastach wszelkie urzędy zawieszały swoją działalność, a na ten czas obejmował dyktatorską władzę "burmistrz powietrzny". To samo działo się na wsi. /.../ Jako lekarstwo otrzymywali wódkę i wino. Zresztą powszechnie wierzono, że kto w czasie choroby pije trunki ten będzie zdrowy. Chcąc zniszczyć zarazki gruntownie dezynfekowano szpitale. Używano do tego proch strzelniczy, siarkę lub palone wapno. Te środki stosowano również do posypywania nieboszczyków w trumnach i dołach mogilnych. W pobliżu prowizorycznych szpitali znajdowały się kostnice, gdzie składano zmarłych choleryków. Zwykle w niewielkiej odległości mieściły się też choleryczne cmentarze. Na cmentarzach parafialnych były wyznaczone specjalne "pola grzebalne" dla choleryków, które oznaczano szerokim pasem wapiennym. Dopiero po upływie 30 lat można je było używać do normalnego pochówku". |
|
Oprócz wspominanego już na początku AIDS świat (i Polacy także) boją się obecnie kolejnych epidemii": "choroby szalonych krów" i "ptasiej grypy". Pierwsza udokumentowana infekcja ptasią grypą u człowieka miała miejsce w 1997 w Hong Kongu - wirus H5N1 spowodował ciężką chorobę układu oddechowego u 18 osób, z czego 6 osób zmarło, przyczyną infekcji był bliski kontakt ludzi z chorym ptactwem. Wśród ludzi stwierdzono zakażenie szczepami wirusa: H5N1, H7N3, H7N7, H9N2. Najgroźniejszym dla człowieka szczepem wirusa jest H5N1. Trzeba jednak wierzyć, że ogromny postęp medycyny i zdecydowany postęp w warunkach życia ludzi spowodują, że epidemia na tak ogromną skalę, jak w XIX, czy na początku XX wieku już nie będzie. |
|