Matko Boska,
Królowo łagodna,
Jak Cię prosić? Każde słowo boli,
Nie myśl o nas. Warszawa jest głodna.
Nie dbaj o nas. Warszawa w niewoli.
Ten
fragment modlitwy Powstańców Warszawskich napisany przez poetę Mariana Hemara dedykuje
wam jako motto tej podniosłej uroczystości. Wam ! Czcigodni Księża Kapelani, Dostojni
Goście, Kombatanci, Żołnierze, Strażacy, Gospodarze Gminy, Mieszkańcy Łąkty i
okolicznych wiosek. Droga Młodzieży !
Jasna, letnia księżycowa sierpniowa noc, cisze uśpionych
wiosek przerywa warkot nadlatującego samolotu, a za chwilę błysk i huk to rakieta z
Meserchmitta dosięga tu nad naszą ziemią samolot Halifax z polską załogą, która
wraca do bazy w Blindisi z rejsu niosąc pomoc walczącej Warszawie. Za sterami kpt.
Leszek Owsiany i jego 7 osobowa załoga, w składzie której znajdował się syn
tarnowskiej ziemi Stefan Bohanes. Z pokładu samolotu na pewno zobaczył światła
rodzinnego Tamowa. Miasta, którego już nigdy nie zobaczył.
20 lat temu miałem zaszczyt spotkać się z kpt. Owsianym
z okazji budowy tego pomnika i uczczenia 40 Rocznicy Powstania Warszawskiego, który
wspominał:
"Nagle targnęło samolotem, wiedziałem ze dostaliśmy,
dałem, więc polecenie opuszczenia pokładu samolotu. Sam natomiast postanowiłem
skierować samolot na teren nizinny i mniej zabudowany tj. na północ od miasta Bochni.
Ze mną pozostał radiotelegrafista, który odmówił skakania nie chcąc zostawiać mnie
samego. Podjąłem próbę lądowania. Siła uderzenia wyrzuciła nas na kartoflisko i to
ocaliło nam życie. Połamani i ranni dostaliśmy się w ręce Niemców. Gdy odzyskałem
przytomność byłem w szpitalu niemieckim w Krakowie. l wtedy dowiedziałem się od
lekarzy, że Bohanes zginął, a pozostali, żyją i będą z powrotem przerzuceni do
Anglii i tak się stało. Był to mój 50-ty lot".
Historia pozostałej załogi jest nam bardzo dobrze
znana. Przeżyli przy pomocy miejscowego ruchu oporu i mieszkańców tutejszych wiosek.
Niestety inni nie mieli takiego szczęścia. Na terenie naszego powiatu zaginęły 2
załogi jedna polska, a druga angielsko - kanadyjska w Marszowicach i Pogwizdowie k/
Bochni. Tych dramatów było oczywiście dużo więcej rozsiane są na trasach Blindisi -
Warszawa.
Śmierć Bohanesa była również okazją do politycznej
manifestacji, którą mieszkańcy naszych wiosek okazali w czasie pogrzebu bohaterskiego
lotnika. Pokazana została również siła tutejszego Ruchu Oporu, jednostek
partyzanckich, które pod bronią salwą honorową żegnali bohaterskiego lotnika. A
działo się to przecież pod okiem posterunków żandarmerii niemieckiej, która nie
odważyła się na interwencję. Dramat Powstania
Warszawskiego wpisany jest w dramat okupacji hitlerowskiej na ziemiach polskich. Z okazji
60 Rocznicy Powstania ukazało się szereg dalszych publikacji oraz ocen historyków,
zwykle często sprzecznych jak to zwykle w Polsce bywało, co do potrzeby i czasu, jakie
miało powstanie. Natomiast jedno jest pewne patriotyzm Polaków umiłowanie do ziemi
ojczystej zwłaszcza w okresie zaborów było bezprzykładnym bohaterstwem. Tak było w
szeregu powstań w okresie zaborów i tak było w Powstaniu Warszawskim.
Często bez szans na sukces, ale oni szli,
Często bez broni, ale oni szli
Często bez wsparcia, ale oni szli
Szli jak szło tuch 40 -tu a z nimi szedł Mieciu Sroka z
Bełdna, Henryk Mikurda z Tarnawy przez ulicę Wąsowicza w Krakowie na rozstrzelanie -
szli na swoja Golgotę, jak wielu synów tej Ziemi, Polskiej Ziemi, a mieli wówczas po 20
lat. To oni tacy jak Wy tu stoicie dzieci i młodzież, harcerze, dzieci Warszawy kładąc
swoje młode życie na ołtarzu Ojczyzny. To oni jak to ujęli poeci byli "jak kamienie
rzucane na szaniec", a za nimi płynęły "łąki krwi" i " modlitewny szept
matki "Czy to synku kula była czy to serce pękło?".
Dlatego nie zapomnimy, bo zapomnieć nie wolno. Nie zapomnimy
tych, którzy starali się pomóc powstańcom Warszawy. Bohaterskich lotników takich,
jakim był Owsiany i Stefan Bohanos oraz setki innych, którzy dziesiątkowani po drodze,
ale oni jechali. Żołnierzom Berlinga, którzy wbrew zakazom Stalina popłynęli na drugi
brzeg na pomoc i pozostali tam na zawsze, ponad 3 tyś. Za nimi też płynęły "łąki
krwi." Nie zapomnimy tych, co pomóc mogli a nie pomogli, i tych ze wschodu, i
tych z zachodu, jak to ujął poeta powstania załamany i rozgoryczony:
"wy nie śpiewajcie w Londynie, ze u nas.. z kurzem krwi bratniej na barykadach Warszawy
skonał obrońca ostatni". Dziś historia wystawia
im za to bardzo słony rachunek.
Nie zapomnimy o tych, co po upadku powstania zmuszeni zostali przez
Hitlerowców i Ukraińców do opuszczenia swojego miasta, skazani na
tułaczkę i poniewierkę. Jest tu wśród nas taka osoba Pani dr Krystyna Hołota -
dzisiaj mieszkanka tutejszej miejscowości. Warszawianka, która dziś ratuje nasze życie
i zdrowie. Nie zapomnimy zburzonej Warszawy, śmierci ponad 200 tyś. jej mieszkańców.
To ludzie ludziom zgotowali ten los.
Ale również nie wolno nam zapomnieć o tych co dźwignęli
Warszawę z gruzów, która powstała jak "Feniks z popiołów", by po latach
zaśpiewać "jest Warszawa po prostu jest".
Szanowni Zebrani!
W
jednej z żołnierskich pieśni z tego okresu są zwrotki: "Przejdą lata i wieki
przeminą pozostaną ślady dawnych dni". Ślady tych dni i bohaterów tu w Łąkcie
Górnej, we wszystkich naszych domach i wioskach pozostaną na zawsze.
Królowo Korony Polskiej
Policz wszystkich na cmentarzach skwerów,
Ten krzyż każdy kwiatem się chyli
Na schylone krzyże bohaterów
Załóż order Virtuti Militari. |