BEŁDNO

    Bełdno - to niewielka, ale atrakcyjnie położona miejscowość należąca do Gminy Żegocina. Łatwo tu dojechać zarówno od strony Żegociny drogą w kierunku Kamionnej, jak i Kamionnej, drogą w kierunku Żegociny. W 73 domostwach zamieszkuje ponad 260 mieszkańców. Jest tu jeden GS-owski sklep, 2 przystanki PKS (choć żaden autobus tu już nie kursuje, poza dowożącym dzieci do szkoły w Żegocinie),   zamknięta, dawna świetlica wiejska, zmodernizowana remiza strażacka, w której jest także świetlica wiejska. Była tu kiedyś jeszcze trzyklasowa szkoła filialna, ale z powodu niewielkiej ilości dzieci jej działalność została przez Radę Gminy w Żegocinie zawieszona.

      Wieś jest zgazyfikowana, a ponad 90 % mieszkańców ma telefony. Nie ma kłopotów z wodą, gdyż przy dużym udziale samych mieszkańców wybudowano grawitacyjny wodociąg. Jedyną aktywna organizacją działającą we wsi jest Ochotnicza Straż Pożarna. Działa także Spółka Wodna, ale i ona wkrótce - po zmianie przepisów prawnych - musi zmienić zasady swojego działania.
    O przeszłości Bełdna (zwanego dawniej Bedlne lub Belne) niewiele wiadomo. Skąd taka właśnie nazwa wsi? Niektórzy mieszkańcy wsi twierdzą, że od włoskiego "bella" - piękna. Położenie wsi w urozmaiconym krajobrazie jest faktycznie urokliwe.  Wieś została lokowana w roku 1398 na prawie niemieckim i na początku stanowiła własność mającego swoją siedzibę w Libichowej (dziś przysiółek Trzciany) klasztoru Kanoników Regularnych św. Marka. Później należała do dóbr szlacheckich. Nie było tu wielkich i ważnych wydarzeń historycznych, choć - jak opowiadają mieszkańcy - w czasie I wojny światowej kwaterowały tu polskie legiony uczestniczące w operacji limanowsko - łapanowskiej.


      Dziś Bełdno jest najmniejszą wsią w gminie. Ma szereg problemów, ale i osiągnięć, o których należy powiedzieć. Najlepiej zrobią to sami mieszkańcy.

BEŁDNO TO SPOKOJNA I ZGODNA WIEŚ

    Tak mówi o swojej wsi sołtys Stanisław Furtak. Gospodaruje wspólnie z żoną Marią i 19-letnim, kształcącym się jeszcze, synem Krzysztofem. Dwie dorosłe już córki wyszły za mąż i opuściły dom rodzinny. Bożena mieszka w sąsiedniej Żegocinie i aktualnie wychowuje dzieci, druga pracuje w Niemczech. Czterohektarowe gospodarstwo sołtysa specjalizuje się w produkcji trzody chlewnej i truskawek.
    - Sołtysowanie objąłem po ś.p. Adamie Rośku, który w 1990 r. zrezygnował z tej funkcji - opowiada sołtys Furtak. Przekonał mnie do tego Leopold Grabowski. Znał mnie i wiedział, że udzielałem się społecznie w radach nadzorczych BS w Trzcianie i GS w Żegocinie. Ludzie poparli i tak, już drugą kadencję, staram się, jak najlepiej wywiązywać ze swoich obowiązków. W nasze niewielkiej miejscowości wszyscy się znają i szanują. Bełdno to spokojna i zgodna wieś, choć problemów jest tu bardzo wiele. Rolnicy, a tych tu jest zdecydowana większość, uskarżają się na swój los. Ciężko pracują nie mając z tej pracy pewnych, stałych i wysokich dochodów. Jednym z powodów jest fakt, że środki do produkcji są coraz droższe, a produkty rolne coraz tańsze. Oto przykład: cztery lata temu za 1 kg żywca otrzymywałem 3,20 zł. Traktor Fergusson kosztował wtedy 12,5 tys. zł. (podaję w nowych złotówkach). Dziś za 1 kg żywca wezmę tylko 2,80, a za traktor musiałbym zapłacić aż 35 tys. zł. Podobnie jest z innymi towarami.
    Sołtys wie co mówi. Ale na głowie ma nie tylko te sprawę. We wsi jest najstarsza w powiecie bocheńskim świetlica. Obecnie mieści się w niej oddział przedszkolny oraz sala klubowa, w której także, gdy zajdzie potrzeba zbierają się mieszkańcy wsi. Budynek jest w kiepskim stanie. Trzeba będzie szybko podjąć decyzję - remontować czy rozburzyć. W remizie będzie świetlica, ale burzyć starą szkoda. Mogło by tu być muzeum regionalne. W Bełdnie pojawia się coraz więcej turystów, którzy z pewnością oglądnęliby stare, tradycyjne wyposażenie tutejszych domostw, może także wystawy rękodzieła artystycznego czy malarstwa miejscowych artystów. Sołtysa denerwuje też to, że niszczeje zbudowany przez mieszkańców wsi punkt katechetyczny. Uważa, że mogła by być w nim kaplica, w której księża z Żegociny odprawialiby niektóre nabożeństwa. Póki co, mieszkańcy Bełdna chodzą w większości do kościoła w Żegocinie. Zdanie sołtysa w sprawie szkoły jest podobne do głosów większości mieszkańców. - Szkoła w Bełdnie musi być. Nie wyobrażam sobie, by wieś została bez szkoły, i by dzieci z naszej wsi były dowożone do Żegociny - twierdzi sołtys.

PODSTAWOWE PROBLEMY

     - Mamy w Bełdnie kilka problemów do rozwiązania - wyjaśnia Anna Gawłowicz -Pawełek, pochodząca z Bełdna i tu mieszkająca radna Rady Gminy w Żegocinie obecnej kadencji. - Pierwszy z nich to kanalizacja, a właściwie jej brak. Nie można bowiem, jak na razie, podłączyć się do kolektora ścieków odprowadzanych do oczyszczalni w Łąkcie Górnej. Mamy tu taką sytuację, że kilka gospodarstw jest w centrum wsi, a reszta jest porozrzucana po całej wiosce. Podłączenie się do kolektora będzie więc bardzo kosztowne. Jednak najlepiej by było tak właśnie zrobić, bo wybudowanie kilku przydomowych oczyszczalni będzie jeszcze droższe. Sprawę stawiałam już na sesji Rady Gminy i udało się załatwić tyle, że znaleziono środki na wykonanie stosownych analiz i planów.
     Problemem numer dwa jest wzrastające bezrobocie i nieopłacalność produkcji rolnej. Nasza wieś bankrutuje. Coraz trudniej mieszkańcom związać koniec z końcem. Zaczyna się tu zakradać bieda. Ludzie są więc zmuszeni do sprzedawania działek i drewna z własnych lasów. Na palcach rąk można policzyć ludzi zatrudnionych na etatach. Jest już kilkanaście domów, z których nikt nie ma stałej pracy. Np. z przysiółka Podlas nie pracuje poza własnym gospodarstwem żaden mężczyzna. Nasze gospodarstwa rolne są słabe, bo niewielkie. Tylko 3 - 4 gospodarstwa mają się nieźle. Reszta popada w nędzę. Rodziny się starzeją, a często jedynym źródłem utrzymania jest renta dziadków. Nikt nie chce zakładać nowych rodzin, bo nie ma tu dla nich perspektyw.
     W Bełdnie jest więcej problemów. Wspomnę więc jeszcze o konieczności zalesiania nieużytków, remontu drogi powiatowej prowadzącej przez Bełdno, podjęcia decyzji w sprawie budynku obecnej Świetlicy Wiejskiej i będącego w tzw. surowym stanie budynku zbudowanego czynem społecznym, a mającego być punktem katechetycznym.

STRAŻACY - DUMĄ WSI.

    OSP jest właściwie jedyną, bardzo prężnie działającą organizacją społeczną. Utworzono ją w 1960 roku. Należy do niej w tej chwili 28 strażaków. Są to ludzie w różnym wieku. Sporą ich część stanowią ludzie młodzi, którzy podczas ostatnich Gminnych Zawodów Sportowo - Pożarniczych rozegranych w Żegocinie pokonali wszystkich rywali, co było nie lada sensacją. Prezesem Zarządu jednostki jest Leopold Grabowski, a Naczelnikiem Stanisław Furtak.
    - Mamy własną, murowaną remizę, którą obecnie zmodernizowaliśmy - informuje Prezes Grabowski. Zbudowaliśmy ją w 1968 roku. Wcześniej strażacki sprzęt trzymaliśmy w stodole u Grabiasza. Tu przy remizie wybudowaliśmy czynem społecznym zbiornik przeciwpożarowy. Stanowimy zgrany i aktywny kolektyw. Dużo napracowaliśmy się przy budowie własnego wodociągu. Mamy źródlaną wodę, a patrząc z punktu bezpieczeństwa pożarowego, wodociąg pozwolił nam na zbudowanie we wsi co 50 metrów hydrantów. Mamy motopompę, a w 2001 roku otrzymaliśmy także samochód strażacki.  
    Strażacy są więc dumą Bełdna. Zawsze są chętni do pracy społecznej i gotowi do pomocy ludziom, którym zagraża niebezpieczeństwo. Na szczęście rzadko było słychać syrenę alarmową. Jeśli wyła, to tylko wzywając strażaków na zbiórki i ćwiczenia.

AGROTURYSTYKA SZANSĄ WSI

    Tak twierdzi Leopold Grabowski, który w latach 70 - tych był Naczelnikiem Gminy Żegocina. Dziś gospodaruje na niewielkim gospodarstwie i wraz z małżonką i dorosłymi już dziećmi prowadzi gospodarstwo agroturystyczne o wdzięcznej nazwie "Agro - Bella".
    -    W Bełdnie są dwa gospodarstwa agroturystyczne, moje i państwa Mroczków - informuje. Kilka dalszych osób wynajmuje letnikom kwatery. W sytuacji, gdy nie możemy się spodziewać dochodów z działalności rolniczej, prowadzenie działalności polegającej na świadczeniu usług agroturystycznych jest dla nas szansą na dodatkowe dochody. Wszyscy nasi goście wyjeżdżają zadowoleni - objaśnia właściciel "Agro - Belli". To gospodarstwo agro-turystyczne zna wielu mieszkańców Śląska, Warszawy, Krakowa. Przyjeżdżają tu co roku i rezerwują sobie terminy na lata następne. Dzięki programowi "TOURIN III" stała się w tym roku możliwa modernizacja gospodarstwa. - Modernizacja polegać będzie na adaptowaniu zbędnego budynku gospodarczego na pokoje gościnne z zapleczem i stołówkę. Powstanie 12 miejsc noclegowych w pokojach 2-osobowych. Nasza oferta wypoczynku w gospodarstwie skierowana jest głównie dla rodzin dziećmi i ludzi starszych. Są tu świetne warunki klimatyczne (klimat podobny do rabczańskiego), jest cisza i spokój i oczywiście wyprodukowane w Bełdnie, w tym w moim gospodarstwie, ekologiczne, a więc bardzo zdrowe produkty spożywcze - mleko, warzywa, owoce, miód oraz różne wypieki. Moich gości oprowadzam po okolicy i chętnie opowiadam im o historii i tradycjach regionu. Organizuję ogniska, pikniki i biesiady wieczorne oraz wypady do atrakcyjnych, położonych w pobliżu miejscowości: Nowego Wiśnicza, Lipnicy Murowanej, Wieliczki, Krakowa itd.
    Takich gospodarstw jak "Agro - Bella", mogłoby tu być więcej. Pobudowano bowiem wiele domów, które dziś nie są w pełni wykorzystane. Można je, po odpowiednim przystosowaniu i wyposażeniu, wykorzystać na cele agroturystyczne. Problem, jak się wydaje, tkwi w braku środków na konieczne inwestycje oraz w obawach miejscowych gospodarzy o konieczność prowadzenia dokumentacji i o możliwość właściwego współżycia z gośćmi odwiedzającymi te gospodarstwa. Pomocą, o czym może nie wszyscy mieszkańcy Bełdna wiedzą, może służyć im prężnie w Żegocinie działający Ośrodek Doradztwa Rolniczego oraz Stowarzyszenie Rozwoju Gminy i Wspierania Przedsiębiorczości.

***
    PRZYDROŻNA KAPLICZKA

     Po lewej stronie drogi prowadzącej z Żegociny do centrum Bełdna, niedaleko od skrzyżowania dróg, znajduje się urokliwa, zadbana i bardzo interesująca kapliczka przydrożna. Równie ciekawa jest jej historia.
     Kapliczkę zbudował w 1955 roku mieszkaniec wsi Alfons Kołodziejczyk. Otoczono ją metalowym ogrodzeniem. W kamiennej, trzykondygnacyjnej, kamiennej, słupowej, zwieńczonej krzyżem kapliczce umieszczono Figurkę Matki Boskiej Nieustającej Pomocy. Figurkę - jak podaje napis na metalowej płycie przymocowanej do kapliczki - znalazła Felicja Kołodziejczyk w holu dworca kolejowego w Krakowie, w czasie wojennej zawieruchy we wrześniu 1939 roku. W środkowej części kapliczki znajduje się wyryty w kamieniu napis: "Matko Nieustającej Pomocy miej nas w swojej opiece"., niżej, na metalowej tablicy, inskrypcja:
"O Matko w ten czas pogromu
Nadzieją byłaś i wiarą.
Zbłąkanych wiodłaś do domu
Zwycięstwa poiłaś nas czarą."
    Do dziś pojawia się i modli przy figurze - jak poinformował mnie sołtys Furtak - syn fundatora. Na co dzień opiekuje się nią, także należący do rodziny fundatora, Wiesław Duch.
    Warto, na pewno, wędrując po Bełdnie lub okolicy zatrzymać się tu, westchnąć choć przez chwilę do Najświętszej Panienki i zadumać się nad pięknem tutejszego krajobrazu, przeszłością i przyszłością mieszkańców Bełdna.

                                Tadeusz Olszewski dla "Merkuriusza Wiśnickiego" 2002 r.

ZOBACZ TAKŻE >>>

[wstecz]