ENCYKLOPEDIA ŻEGOCIŃSKA - OMŁOTY

Dawne omłoty.

Omłoty (młocka) -  Po zbiorze zbóż następowała młocka. Pierwotnie omłoty zbóż odbywały się przy pomocy bydła pędzonego po zżętym zbożu a czyszczenie przez odwiewanie plew na wietrze. Zwierzęta zostały później zastąpione przez cepy. Dalszym udoskonaleniem było wynalezienie młocarni.

    Młocka – podobnie jak inne prace skupiała zawsze kilka rodzin lub kilku sąsiadów. Młocarnia wędrowała od gospodarstwa do gospodarstwa, jeden gospodarz pomagał drugiemu. Młocka trwała z reguły cały dzień. Był to rodzaj pracy niezwykle zorganizowanej.
    Każdy z uczestników miał swoje stanowisko. Jeden podawał snopy. Tę czynność najczęściej wykonywał mężczyzna. Na młocarni przy stole stały dwie kobiety. Jedna z nich odbierała snopy i przecinała powrósła sierpem. Druga wpuszczała rozcięte snopy do maszyny. Przy wylocie z maszyny czuwał mężczyzna, który odbierał słomę i podawał ją na widłach do stodoły lub na zewnętrzna kopę (stóg). Tam odbierało ją kolejnych dwóch mężczyzn i układało.

   Spod maszyny trzeba było także ustawicznie odnosić plewy. Na tym stanowisku z reguły czuwała także kobieta. Dwóch mężczyzn pracowało przy odnoszeniu worków. Nie była to lekka praca. Worki trzeba było z reguły transportować na strych, który najczęściej był bardzo oddalony od stanowiska młocki. Młocka była ciężką pracą. Po skończeniu pracy ludzie schodzili ze swych stanowisk zakurzeni, umorusani i zmęczeni.
     Nie rozchodzili się jednak do domów. Teraz rozpoczynał się wymłocek. Gospodyni ustawiała przed domem ławę i zastawiała ją obficie. Na stole pojawiały się swojskie wędliny, kiszone ogórki, świeżo upieczone kołacze. Nie mogło także zabraknąć wódki, która pomagała odkazić mocno zapylony organizm. Następowało wspólne świętowanie. Znikało gdzieś nagle zmęczenie. Był czas na wspólny śpiew, długie rozmowy przy świetle księżyca. Tak jak jeszcze przed chwilą ludzi łączyła wspólna praca, tak teraz łączyła ich radość z jej wykonania. Nierzadko zdarzało się, że ktoś wyciągnął akordeon lub ustną harmonijkę i choć zmęczenie dawało się we znaki, raz po raz ktoś porywał kogoś do tańca. Wymłocek przeciągał się czasem do późnych godzin nocnych, a nazajutrz wszyscy rześcy i zadowoleni zjawiali się ranem w kolejnej stodole, gdzie znów warczała młocarnia.

 

 

 

 

Źródła:
1. 

[wstecz]